Często bywa tak, że firmy które z indeksu mWIG40 awansują do WIG20, tracą swój blask i przegrywają rywalizację o zainteresowanie inwestorów z największymi spółkami. Windykacyjny Kruk, który w gronie blue chips znalazł się w listopadzie ubiegłego roku, pokazuje jednak, że nie musi być to regułą. W kwietniu ustanowiony został historyczny szczyt notowań na poziomie 395,2 zł. Później co prawda przyszła zadyszka, ale w ubiegłym tygodniu akcje znów otarły się o rekord. Jak podkreślają analitycy, nie ma w tym przypadku. Za Krukiem przemawiają mocne argumenty, które pozwalają z optymizmem patrzeć też w przyszłość.
Zagraniczny komponent
Ci, którzy w tym roku postawili na akcje Kruka, nie mają powodów do narzekań. Od stycznia zyskały one na wartości ponad 20 proc. W tym samym czasie WIG20 urósł niecałe 10 proc.
– Wzrost kursu akcji jest pochodną zdrowych fundamentów i relatywnie dobrych perspektyw – mówi Michał Fidelus, analityk BM Pekao. Firmy bronią twarde dane finansowe. W I kwartale spółka miała 235 mln zł zysku netto, co jest podobnym wynikiem do I kwartału 2022 r. Spłaty z portfeli wyniosły 724 mln zł, co oznacza rok do roku wzrost o 16 proc.
– Przez ostatnie kwartały spółka udowodniła, że jest w stanie poprawiać odzyski pomimo silnej presji inflacji oraz spowolnienia gospodarczego. Dodatkowo jest aktywna na polu inwestycji w portfele nie tylko w Polsce, ale również na rynkach zagranicznych. Wydaje się również, że po trudnych początkach, obecnie Kruk wypracował efektywny model windykacji na rynku włoskim i hiszpańskim, co daje komfort w zakresie zakupów portfeli. Do tego dochodzi praca nad efektywnością i bardzo solidne wyniki finansowe w ostatnich kwartałach pomimo rosnących kosztów finansowania – wylicza mocne strony Kruka Fidelus.