Wczorajszą sesję GetBack zakończył 21 proc. pod kreską. Jeszcze na początku dzisiejszych notowań wydawało się, że możliwe jest odbicie, gdyż akcje spółki zyskiwały około 4 proc. Szybko jednak okazało się, że jest to fałszywy sygnał. Inwestorzy znów bowiem masowo pozbywają się walorów. W pewnym momencie traciły one już ponad 17 proc. O godz. 12.00 były z kolei 13 proc. pod kreską.
Wszystko zmieniło się po komunikacie GetBacku, że cena emisyjna w przegłosowanej na środowym walnym emisji wyniesie nie mniej niż 10 zł. Po tej informacji kurs odrobił wszystkie straty i sięgnął nawet 8 zł. To oznaczało wzrost o blisko 8 proc. Później nieco spadł.
Warto zauważyć, że już podczas wczorajszego walnego zgromadzenia spółki padł wniosek o ustalenie ceny emisyjnej na poziomie nie niższym niż 10 zł. Nie uzyskał on jednak poparcia głównego akcjonariusza czyli funduszu Abris. Tym większym zaskoczeniem jest dzisiejszy komunikat spółki. Trzeba także pamiętać, że poziom ceny emisyjnej musi być jeszcze zaakceptowany przez radę nadzorczą firmy.
Wokół spółki od kilku tygodni jest bardzo gorąco. Rozpoczęło się od informacji o planowanej emisji akcji. Firma ogłosiła, że w dwóch transzach chce wypuścić w sumie prawie 70 mln nowych walorów z wyłączeniem prawa poboru. Na razie wiadomo jednak, że dojdzie do jednej emisji. Spółka wypuści niemal 20 mln akcji (bez jednego waloru). Najgorsze, że cena emisyjna wciąż nie jest znana. Cały czas bowiem przedstawiciele spółki mówią o „cenie rynkowej", a tak systematycznie się kurczy. Od początku roku akcje GetBacku straciły już prawie 70 proc.
Na razie nie wiadomo natomiast czy dojdzie do drugiej planowanej emisji do 50 mln akcji. Walne zgromadzenie, które miało głosować nad tym projektem (odbywało się ono wczoraj), zostało przerwane do 6 kwietnia.