Windykatorzy patrzą w przyszłość przez różowe okulary

Spółki odzyskujące długi liczą na dalszy wzrost inwestycji i jeszcze większe odzyski. Wyzwań jednak też nie brakuje.

Publikacja: 17.01.2022 05:30

Windykatorzy patrzą w przyszłość przez różowe okulary

Foto: Adobestock

Wszystko poszło zgodnie z planem. Tak jak bowiem przewidywali przedstawiciele branży windykacyjnej, a także i analitycy, końcówka 2021 r. była okresem prosperity dla firm trudniących się odzyskiwaniem długów. Potwierdzają to pierwsze wyniki operacyjne spółek. Widać w nich zarówno rosnące spłaty od dłużników, jak i coraz większe inwestycje. Czy to już szczyt? Otoczenie się zmienia, chociaż oprócz szans może ono również przynieść i wyzwania dla branży.

Twarde liczby po stronie branży

Pierwsze wyniki operacyjne opublikowały już Kruk oraz firma Best. Ten pierwszy rozbił bank. Mocny IV kwartał okazał się być wisienką na torcie całego 2021 r. W nim Kruk osiągnął ponad 2,2 mld zł spłat od dłużników, co jest rekordem w historii spółki. W samym IV kwartale wyniosły one ponad 600 mln zł. Końcówka roku mocno podbiła także statystyki dotyczące inwestycji. Kruk wydał w tym okresie 806 mln zł na nowe pakiety wierzytelności, a cały rok zamknął inwestycjami na poziomie 1,7 mld zł.

Po dłuższym okresie posuchy do inwestowania w nowe pakiety wrócił także Best. W IV kwartale firma wydała ponad 146 mln zł, a cały poprzedni rok przyniósł inwestycje o wartości prawie 157 mln zł, wobec 10,1 mln zł w 2020 r.

GG Parkiet

– To więcej niż nasze łączne nakłady na inwestycje zrealizowane w latach 2018–2020, kiedy wyniosły one w sumie około 122 mln zł. Kupujemy przy tym obecnie wierzytelności „świeższe", na wcześniejszych etapach windykacji, z naszej perspektywy dobrej jakości, w tym także zabezpieczone hipotecznie – podkreśla Krzysztof Borusowski, prezes firmy Best, który też nie ukrywa, że ma apetyt na więcej. – Bierzemy aktywny udział w kolejnych ogłaszanych przetargach. Docelowo chcemy powrócić do poziomu inwestycji, jakie realizowaliśmy w latach 2016–2017, czyli około 250–300 mln zł rocznie. Jesteśmy na to dobrze przygotowani – zapowiada.

GG Parkiet

Obawy związane z pandemią, które towarzyszyły branży w 2020 r. i po części także w 2021 r., prysnęły więc niczym bańka mydlana. – 2020 był rokiem pełnym obaw dla windykatorów. Na szczęście ostateczny przebieg pandemii rozwiał te obawy. 2021 był z kolei świetnym rokiem – sytuacja klienta detalicznego pozostała świetna, zwłaszcza bezrobocie było niskie, banki nadrabiały swoje zaległości w sprzedaży przeterminowanych portfeli, a stopy procentowe przez większą część roku pozostawały nisko – wskazuje Kamil Stolarski, dyrektor działu analiz w Santander BM.

W tym kontekście nie dziwi więc fakt, że windykatorzy odważniej zaczęli myśleć o nowych inwestycjach. Biznes się kręci, co widać po rosnących wpływach od dłużników (spłaty należne grupie Best w 2021 r. wyniosły 351,1 mln zł, wobec 328,2 mln zł rok wcześniej), a i ich główni partnerzy biznesowi chętniej korzystają z ich usług. Czy to eldorado będzie trwało także w 2022 r.?

Optymizm spółek

Przedstawiciele branży windykacyjnej głęboko wierzą w to, że dobra passa będzie trwała.

– 10 stycznia poinformowaliśmy rynek o rekordowych wynikach operacyjnych Kruka. Na dzisiaj nie widzimy zmiany w trendach i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Oczywiście są wokół nas ryzyka związane np. z pandemią, sytuacją makroekonomiczną, ale podchodzimy do nich spokojnie. Jesteśmy po bardzo dobrym roku na każdym z naszych rynków geograficznych od Polski po Włochy i Hiszpanię. Cały czas pracujemy nad doskonaleniem naszych operacji i celujemy, aby ten rok pod wieloma względami był nawet lepszy, szczególnie we wspomnianych już Włoszech i Hiszpanii – mówi Piotr Krupa, prezes Kruka.

Nie brakuje zresztą głosów, że pod względem inwestycji rynek, mimo mocnego IV kwartału, tak naprawdę dopiero ma szansę się rozruszać.

– Zdecydowanie możemy patrzeć z optymizmem w przyszłość. Wartość rynku NPL w Polsce wraca na przedpandemiczne poziomy i w 2021 r. mogliśmy już mówić o wartości kilkunastu miliardów, a pamiętać należy, że portfele niewystawione na sprzedaż w 2020 r. przez banki w końcu trafią na rynek – mówi Maciej Szymański, prezes firmy Kredyt Inkaso. – W 2020 r. banki znacznie ograniczyły swoją aktywność w tym zakresie i wynikało to z wielu powodów. Miało na to wpływ niepewne otoczenie makroekonomiczne czy problemy sektora związane z tzw. małym i dużym TSUE. Jednak nie oznacza to, że w tym okresie nowe NPL nie powstawały. W związku z tym można prognozować, że w tym roku łączna wartość portfeli wystawionych na sprzedaż będzie jeszcze wyższa niż w ubiegłym. Oznacza to w skrócie, że będziemy mieli do czynienia z czasem nowych inwestycji w branży zarządzania wierzytelnościami – uważa Szymański. Kredyt Inkaso podobnie jak konkurenci w ostatnim czasie zwiększyło wpływy od dłużników, co jest kolejnym mocnym sygnałem wysyłanym przez branżę. – Jeżeli wysoka spłacalność zostanie utrzymana, a posiadane portfele zostaną uzupełnione o nowe, to rok 2022 i lata późniejsze mogą być czasem bardzo udanym dla branży zarządzania wierzytelnościami – uważa Szymański.

Są jednak i znaki zapytania

Niezwykle istotne w kontekście rozwoju branży może się natomiast okazać otoczenie. Pandemiczne czarne scenariusze się nie zrealizowały. Teraz jednak pojawiają się nowe znaki zapytania.

– Polska polityka monetarna i fiskalna jest nastawiona na konsumpcję poprzez wzrost dochodów ludności, więc w tym kontekście będzie wspierała klientów spółek wierzytelnościowych. Ponadto silny wzrost płacy minimalnej wraz z niską stopą bezrobocia będzie sprzyjał dynamicznemu czy bardzo dynamicznemu wzrostowi wynagrodzeń i funduszu płac, co będzie sprzyjało spłacalności portfeli. Czynnikiem ryzyka w tym obszarze będzie wzrost obciążeń finansowych wynikających z dynamicznego podnoszenia stóp procentowych i wzrostu kosztu obsługi zadłużenia. Nie bez znaczenia jest wzrost cen prądu, gazu czy żywności, którego wpływ na budżety domowe będzie znaczący – zauważa Sobiesław Kozłowski, dyrektor w Noble Securities. Więcej sceptycyzmu przejawia z kolei Kamil Stolarski. Jego zdaniem tak udany rok jak 2021 może być dla branży trudny do powtórzenia.

– Rok 2022 powinien być trudniejszy dla windykatorów. Sytuacja klienta detalicznego może się pogorszyć na skutek inflacji i wyższych kosztów odsetek, podaż portfeli może być mniejsza, a koszty obsługi długu mogą wzrosnąć – uważa.

I chociaż sami windykatorzy widzą przyszłość w różowych barwach, to nie da się ukryć, że będę oni musieli zmierzyć się z nową rzeczywistością. Nawet jeśli bowiem na rynek trafiać będą kolejne pakiety złych długów, to ich potencjalny zakup trzeba będzie jakoś sfinansować. Nieocenionym źródłem dla branży są natomiast obligacje. Podwyżki stóp procentowych będą miały jednak realny wpływ na finanse spółek w postaci wyższych odsetek od papierów dłużnych. Jak duży może być to problem? – Nasza branża, w której nabywane aktywa pracują ponad 15 lat, cechuje się antycyklicznością i pozwala prowadzić biznes w różnym środowisku. Wzrost stóp procentowych przełoży się na wzrost kosztów finansowych naszej grupy, bo tylko część naszych zobowiązań dłużnych mamy zabezpieczoną lub na stałej stopie procentowej. Jednocześnie wzrost stóp procentowych może przełożyć się na wyższą podaż portfeli. Z naszej strony pracujemy nad optymalnymi źródłami finansowania oraz ciągłą poprawą procesów operacyjnych, aby kontynuować dobre trendy i rozwijać Kruka – przekonuje Piotr Krupa.

– Oczywiście sytuacja jest obecnie zupełnie inna niż przed rokiem. Wymusza ona po prostu przystosowanie oferty obligacji do nowych realiów, tak by była ona atrakcyjna dla inwestorów – dodaje z kolei Maciej Szymański z Kredyt Inkaso.

Szanse na razie zdają się jednak w branży przesłaniać potencjalne ryzyka. Pytanie tylko, czy optymizm ten nie jest nadmierny.

Obligacje: Kolejne emisje praktycznie przesądzone

Branża windykacyjna jest stałym bywalcem rynku obligacji korporacyjnych. Dla wielu firm, szczególnie tych mniejszych, jest to bowiem główne źródło finansowania. Chętnie sięgają po nie jednak również i największe podmioty. Windykatorzy w ostatnich latach wcale natomiast nie mieli na tym rynku łatwego życia. Zaufanie do branży skutecznie podważyła afera GetBacku, która sprawiała, że wiele podmiotów musiało ograniczyć swoje apetyty związane z szykowanymi emisjami obligacji. Później z kolei przyszła pandemia, która wraz z towarzyszącą jej niepewnością znów sprawiła, że to źródło kapitału na jakiś czas wyschło. Wydaje się jednak, że największe problemy na razie minęły. Windykatorzy znowu odważniej sięgają po obligacje korporacyjne jako źródło finansowania. Absolutnym hitem okazała się chociażby ostatnia publiczna emisja obligacji firmy Kruk. Wprawdzie jej papiery zawsze cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem, ale tym razem popyt przekroczył wszelkie oczekiwania. Spółka bez problemu pozyskała z emisji 50 mln zł, a inwestorzy zgłosili zapotrzebowanie na papiery o wartości 239 mln zł. Ci, którzy wzięli udział w ofercie, musieli się więc liczyć z redukcją, która wyniosła aż 79 proc. Na papiery zapisało się 1357 inwestorów. – Biorąc pod uwagę tak duży niezaspokojony popyt ze strony inwestorów przy tej emisji, jak i nasze inwestycje, to wręcz powinniśmy w najbliższym czasie wrócić na rynek z kolejną ofertą obligacji – deklarował zaraz po zakończeniu emisji Piotr Krupa, prezes Kruka. Nie tylko jednak Kruk jest obecny na rynku długu korporacyjnego. Jesienią Best z publicznej emisji pozyskał 10 mln zł, a redukcja zapisów wyniosła 27,26 proc. Warto jednak wspomnieć, że wcześniej Best z połowicznym szczęściem próbował swoich sił na rynku. Latem, zamiast planowanych 25 mln zł, spółce udało się pozyskać 10,7 mln zł. Niewykluczone, że Best, podobnie jak Kruk, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ustanowiony w czerwcu 2021 r. program emisji obligacji opiewa bowiem na maksymalnie 200 mln zł. Jesienią z publiczną emisją obligacji wyszła również firma Kredyt Inkaso. Celowała w 20 mln zł, a ostatecznie udało jej się pozyskać niecałe 5 mln zł. Warto jednak zauważyć, że spółka oferowała papiery o stałym kuponie, co w obliczu podwyżek stóp procentowych siłą rzeczy obniżyło ich atrakcyjność. Nie można wykluczyć, że Kredyt Inkaso będzie chciało się zrehabilitować w niedługim czasie. Publiczny program emisji opiewa na 150 mln zł, a przedstawiciele spółki już teraz wysyłają sygnały, że szykują się do kolejnej emisji długu. Inwestorzy, którzy szukają okazji w papierach dłużnych firm windykacyjnych, zapewne będą mieli więc w czym wybierać. Oczywiście pozostaje kwestia atrakcyjności samych emitentów, jak również konkretnych emisji. W dobie rosnących stóp procentowych to drugie będzie miało szczególne znaczenie. PRT

Wierzytelności
Windykacja daje zarobić. Kruk z rekordowymi wynikami
Wierzytelności
Afera GetBack. Co kryje Biała Księga?
Wierzytelności
Kruk wciąż zwiększa odzyski
Wierzytelności
Prezes Capitei będzie miał jeszcze więcej do powiedzenia w spółce
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Wierzytelności
Best wygrywa w sądzie z Kredyt Inkaso
Wierzytelności
Best wygrywa z Kredyt Inkaso