Poniedziałkowe notowania przebiegały pod znakiem podwyższonej zmienności. Złoty okazał się jednak całkiem odporny na globalne zawirowania i skorzystał z osłabienia dolara. Późnym popołudniem za amerykańską walutę płacono ok. 3,92 zł, czyli nieco mniej niż w piątek. Jednocześnie lekko w górę poszły notowania euro, które kosztowało nieco ponad 4,30 zł. Z kolei swoją siłę pokazał frank szwajcarski będący dla inwestorów „bezpieczna przystanią” w okresie zawirowań na rynkach. W efekcie kurs szwajcarskiej waluty poszybował najmocniej, do prawie 4,62 zł, osiągając najwyższy poziom od blisko sześciu miesięcy.
Złoty wykorzystał słabość dolara
W poniedziałek dolar kontynuował przecenę mocno tracąc do euro oraz pozostałych walut, czemu sprzyjał wzrost oczekiwań związanych z rozpoczęciem obniżek stóp procentowych w Stanach. W otoczeniu słabnącego dolara całkiem dobrze radziła sobie krajowa waluta. - Para EURPLN pozostaje powyżej poziomu 4,30, ale nazbyt nerwowej reakcji na złotym nie widać w kontekście tego, co dzieje się na globalnym rynku. Nadal "stabilizująco" na złotego działa EURUSD, który zbliża się do 1,10 — to ściąga USDPLN w stronę 3,92. Oczy inwestorów pozostają jednak zwrócone na rynki akcji, ale i też na sytuację na Bliskim Wschodzie – wyjaśnia wskazuje Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ. W jego ocenia dalszy wzrost awersji do ryzyka może mocniej zaszkodzić polskie walucie. - Jeżeli dojdzie do odwetu Iranu na Izraelu i skala działań militarnych będzie duża, to będzie to kolejny impuls podbijający i tak bardzo duży poziom globalnej awersji do ryzyka – wskazuje.