Pozytywne nastroje utrzymują się na rynkach akcji, chociaż S&P500 stracił impet wzrostowy po naruszeniu bariery 4300 pkt. Dzisiaj centralnym punktem kalendarza będą publikowane wieczorem zapiski z lipcowego posiedzenia FED. Wcześniej, bo o godz. 14:30 uwagę przyciągnie dynamika sprzedaży detalicznej. Wczorajsze odczyty produkcji przemysłowej wypadły nieźle (0,6 proc. m/m w lipcu), gorzej zaprezentowały się natomiast odczyty z rynku nieruchomości, które wskazały na spadek liczby nowych budów i wydanych pozwoleń w lipcu.
Czy rynki powinny oczekiwać wiele po dzisiejszych minutkach FED? Nie wydaje się, aby wpłynęły one na ocenę tego, czy we wrześniu zobaczymy ruch na stopach o 50, czy o 75 punktów bazowych - rynek faworyzuje ten pierwszy scenariusz. Mogą jednak dać nieco większe spojrzenie na wątek determinacji w walce z inflacją, czyli zapatrywań na docelowy poziom stóp procentowych, oraz scenariusze na 2023 r. Kolejne głosy sugerujące, że inflacja może utrzymać się na wysokich poziomach i tym samym FED nie powinien nazbyt wcześnie łagodzić swojego agresywnego podejścia, mogą zostać odebrane negatywnie przez rynki akcji i umocnić dolara. Niemniej część inwestorów może uznać, że ważniejsze od lipcowych zapisków, będzie wystąpienie Jerome Powella podczas sympozjum w Jackson Hole w końcu przyszłego tygodnia. Pytanie jednak, czy nie będą po nim oczekiwać nazbyt wiele.
W grupie G-10 najgorzej wypada dzisiaj dolar australijski tracąc do dolara niecałe 0,3 proc. - to wynik rozczarowania publikacją indeksu wynagrodzeń, które w II kwartale rosły w tempie 0,7 proc. k/k - brak widocznej presji płacowej może tonować oczekiwania, co do działań RBA (ten na posiedzeniu na początku sierpnia przyznał, że inflacja może już w przyszłym tygodniu powrócić do celu banku centralnego). Nad ranem poznaliśmy decyzję RBNZ - stopy zgodnie z oczekiwaniami wzrosły o 50 punktów bazowych do 3,00 proc. Decyzja ta była jednak wcześniej zdyskontowana, stąd też dolar nowozelandzki minimalnie stracił. Najsilniejszy jest dzisiaj funt brytyjski, którego wsparły rekordowe dane o inflacji (10,1 proc. r/r w lipcu).
EURUSD - bez siły na odbicie?
Wczorajsza próba podbicia na EURUSD była niemrawa - nie udało się nawet podejść w okolice 1,02. To sygnał, że powrót do większej fali spadkowej jest prawdopodobny, a sprawdzenie parytetu (poziomu 1,00) może mieć miejsce jeszcze w sierpniu. W takim układzie być może należy rozważać scenariusze złamania dołka z 14 lipca przy 0,9951 i zejścia znacznie głębiej na jesieni. W krótkim terminie karty rozdaje dolar (dzisiaj zapiski FED, w przyszłym tygodniu sympozjum w Jackson Hole), ale euro jest słabe fundamentalnie i nie ma siły się bronić (swoje robią obawy związane z sytuacją na europejskich rynkach energii w kontekście zbliżającego się okresu jesienno-zimowego).
Wykres dzienny EURUSD