Dwa wydarzenia zdeterminowały w ostatnim tygodniu sytuację na globalnych rynkach obligacji. Było to oczywiście posiedzenie Fedu oraz wybory w Holandii. Słynne „kropki" potwierdziły jeszcze dwie podwyżki stóp w USA w tym roku, przy oczekiwaniach na „dwie i pół", do tego ocena stanu amerykańskiej gospodarki była raczej umiarkowanie optymistyczna. Także zwycięstwo partii obecnego premiera w Holandii okazało się pozytywnym sygnałem. Jednak optymizm nie potrwał długo. O ile amerykańskie „treasuries" zyskały na tym i rentowność spadła w ostatnim tygodniu z 2,62 proc. do 2,5 proc. w przypadku papierów 10-letnich, o tyle podobne obligacje niemieckie notowane były z rentownością 0,45 proc., około 5 pkt baz. niżej niż przed posiedzeniem FOMC.

Bardzo ciekawie wygląda sytuacja na polskim rynku obligacji skarbowych. Od czasu zmiany formatu aukcji Ministerstwa Finansów aktywność na rynku wtórnym sprawia wrażenie mocno ograniczonej i koncentruje się w okolicach kolejnych przetargów. Warto odnotować, że w środę nie doszło do żadnych transakcji na giełdowym rynku obligacji skarbowych BondSpot i był to pierwszy taki dzień w jego historii. Od pewnego czasu sesje na międzybankowym rynku obligacji rozpoczynają się zwyżką rentowności, które następnie w ciągu dnia spadają. Nie pomagają specjalnie pojawiające się co pewien czas plotki o zakupach „zagranicy", nie pomógł też artykuł w zagranicznej prasie o zakupach Templetona na naszym rynku. Cokolwiek by się działo, rentowności 10-latek zamykały dzień z rentownością 3,72–3,74 proc.