Zarówno jeżeli chodzi o sam wydźwięk posiedzenia, który był zdecydowanie silniej jastrzębi niż oczekiwano, lecz także ze względu na całkowite zignorowanie tego faktu przez rynek. W pewnym sensie zrealizowały się zapowiedzi, że o ile sama decyzja będzie wskazywała na ostry kurs Komitetu Otwartego Rynku, to nie usłyszymy potwierdzenia tej retoryki podczas konferencji prasowej Prezesa Powella. Zobaczyliśmy podwyżkę stóp procentowych, wzrosła oczekiwana liczba podwyżek stóp w kolejnych kwartałach, do jeszcze dwóch w tym roku i trzech w 2019. Do tego zobaczyliśmy pozytywne rewizje prognoz, zarówno bezrobocia jak i wzrostu gospodarczego, przy utrzymującej się w celu inflacji. Cały czas jednak można czynić projekcjom zarzut, że przy tempie wzrostu gospodarczego na poziomie 2.4% w 2019 roku, stopa bezrobocia miałaby się stabilizować w okolicach 3.5%. Zazwyczaj jednak takie tempo wzrostu prowadziło do spadków bezrobocia w USA, co przy tych poziomach, mogłoby oznaczać przegrzanie gospodarki. Warto wspomnieć, także o tym, że od przyszłego roku każdemu posiedzeniu FOMC będzie towarzyszyła konferencja prasowa, co także wydaje się jastrzębim sygnałem, gdyż Rezerwa Federalna szykuje się w ten sposób na ewentualną konieczność szybszego zacieśniania polityki monetarnej, dając sobie większą elastyczność co do terminów, kiedy stopy procentowe będą mogły być zmieniane. Oczywiście jeżeli ktoś chciał doszukać się gołębich elementów, to mógł się ich dopatrzyć w kwestii symetryczności celu inflacyjnego, czego dotyczyła największa liczba pytań podczas konferencji prasowej. Natomiast nie usłyszeliśmy nic ponadto, że ostatni wzrost inflacji jest spowodowany, przez wygaśnięcie czynników jednorazowych związanych ze zmianą koszyka w ubiegłym roku oraz wzrosty cen ropy, co Fed postrzega jako czynnik przejściowy i nie odgrywający większej roli w dłuższym terminie.
Podsumowując, przekaz FOMC okazał się wyraźnie bardziej jastrzębi niż można było się tego spodziewać. Rezerwa Federalna przykłada dużo mniejszą uwagę do ryzyk takich jak wojny handlowe niż rynek, który nie jest gotowy na wycenę tak restrykcyjnego stanowiska. Po raz kolejny więc obserwujemy sytuację, w której jedna ze stron się pomyli. Na razie jednak należy spodziewać się, ze eurodolar będzie poruszał się w przedziale 1.15-1.20, dopóki nie wyklaruje się bardziej sytuacja w Strefie Euro. Natomiast patrząc na rynki akcyjne, reakcja była bardzo umiarkowana i droga do dalszych wzrostów na Wall Street wydaje się być otwarta, w obliczu tak optymistycznych oczekiwań co do przyszłej sytuacji gospodarczej.
O ile możemy powiedzieć, że rynek nie docenia jastrzębich sygnałów ze strony Fed, to zdecydowanie przecenia przy tym te, które docierały ze strony Europejskiego Banku Centralnego, którego posiedzenie jest najważniejszym punktem dzisiejszej sesji. Najważniejsze pytanie, na które wcale nie musimy poznać odpowiedzi, to termin zakończenia luzowania ilościowego. Dane ze strefy euro w ostatnim czasie raczej rozczarowywały, a sytuacja we Włoszech jest bardzo niepewna, także ECB będzie musiało przyjąć bardzo ostrożne stanowisko, aby nie doprowadzić do dalszych wzrostów kosztu finansowania.
Wykres 1. EURUSD, interwał H4
Kamil Maliszewski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku