Po raz ostatni amerykański Fed podniósł stopy procentowe w grudniu 2018 roku, czyli względnie niedawno. Jednak od tego czasu w polityce pieniężnej USA wiele się zmieniło – widząc zagrożenie ze strony spowalniającej światowej gospodarki, a także pod ogromną presją Białego Domu, Fed nie tylko wycofał się z kolejnych podwyżek, ale też zapowiedział zakończenie programu ograniczania swojego bilansu (który znacznie urósł w okresie stosowania polityki ilościowej, potocznie określanej drukowaniem pieniądza). Wszystkie te zmiany powinny być dla dolara niekorzystne i faktycznie mieliśmy epizody jego słabości. Jednak w ostatnim czasie dolar znów zyskuje na wartości. Nie jest to jednak efekt siły amerykańskiej gospodarki, ale słabości innych gospodarek. Przykłady można by mnożyć. Tylko w ostatnich dniach widzieliśmy zmiękczenie tonu przez Bank Japonii (o ile to w ogóle można było uznać za możliwe), wstrzymanie się z podwyżkami stóp przez Bank Kanady, bardzo niską inflację w Australii, napędzającą oczekiwania na cięcia stóp, czy też spadek PKB w Korei. W Europie sytuacja również nie jest ciekawa – niemieckie indeksy PMI i Ifo pokazują, że koniunktura nadal się pogarsza, a to może wymusić dodatkowe działania ze strony EBC. Obecne zmiany notowań na rynku walut przypominają zatem nieco rozgrywkę słabeuszy, w której wygrywa ten najmniej podatny na spowolnienie gospodarcze. Dolar obecnie jest wygranym, ale ten rok nie musi się tak zakończyć. Wbrew pozorom potencjał amerykańskiej gospodarki do rozczarowania jest większy niż gdzie indziej, ponieważ koniunktura w USA będzie musiała poradzić sobie nie tylko z globalnymi zawirowaniami (na które akurat jest zazwyczaj względnie odporna), ale też z wygasającym efektem cięć podatkowych i opóźnionym wpływem podwyżek stóp procentowych z okresu ostatnich dwóch lat. Długi okres mocnego dolara może dodatkowo zaszkodzić koniunkturze, a tym samym jemu samemu. Być może jednak na słabszego dolara przyjdzie nam poczekać do przyszłego roku.
W dzisiejszym kalendarzu uwagę przykuwają dane z USA dotyczące zamówień na dobra trwałego użytku (14:30), ale na rynek walut większy wpływ może mieć decyzja Banku Turcji. Co prawda nie oczekuje się zmiany bardzo wysokich stóp procentowych (aż 24%!), ale ponieważ turecka lira była ostatnio w opałach, bank centralny będzie musiał znaleźć sposób na uspokojenie inwestorów, tak aby uniknąć dalszej deprecjacji tureckiej waluty. Poranek przynosi stabilność w notowaniach złotego, ale oznacza to też, że nie jest on w stanie odrabiać wczorajszych strat. O 8:55 dolar kosztuje 3,8508 złotego, euro 4,2968 złotego, frank 3,7731 złotego, zaś funt 4,9695 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB