W chińskiej prasie (Global Times) jeszcze wczoraj wieczorem pojawiły się spekulacje, że Pekin może odpowiedzieć na działania USA wobec Hong Kongu (Donald Trump podpisał w środę ustawę przyjętą wcześniej przez Kongres, która wspiera demokratyczne protesty w tej prowincji) poprzez wprowadzenie zakazu wjazdu do Chin dla czołowych amerykańskich Kongresmenów, którzy byli wokół niej mocno zaangażowani. Wprawdzie to tylko plotka i nie brak głosów, że Chiny będą chciały rozdzielić ten temat od wątku umowy handlowej, ale na płytkim rynku trafiła na podatny grunt. Na rynkach akcji w Azji zrobiło się bardziej nerwowo, chociaż w obszarze FX jest relatywnie spokojnie. Korektę z wczoraj ciągnie brytyjski funt, słaby jest kanadyjski dolar, ale i też japoński jen i to raczej nie za sprawą spadku dynamiki produkcji przemysłowej w październiku o 7,4 proc. r/r (szacowano -5,2 proc. r/r). Brak presji na mocniejszego JPY i CHF to sygnał, że inwestorzy na walutach zdają się być bardziej sceptyczni, co do tego, że Chińczycy rzeczywiście mogliby storpedować relacje z USA.
OPINIA ANALITYKA: Nudny piątek
Ten piątek nie będzie ciekawy. Niska płynność (dzisiaj w USA jest skrócona sesja giełdowa, ale generalnie inwestorzy amerykańscy będą ospali, też na FX) sprawia, że inwestorzy próbują łapać się różnych tematów, nawet tych, które mogą nie mieć mocnego podparcia. Osobiście nie wierzę w to, aby chiński MSZ mógł zdecydować się na wprowadzenie zakazu wjazdu do Chin dla kluczowych amerykańskich polityków – mocna plotka została wypuszczona celowo po to, aby później tonować napięcie i ostatecznie wprowadzić jakieś symboliczne posunięcia wyłącznie na potrzeby własnego elektoratu i mediów. Chiny są bardziej niż USA zdeterminowane do podpisania „papierowego" porozumienia jeszcze przed 15 grudnia, które przynajmniej zamrozi na dłuższy czas konflikt handlowy z USA na obecnym poziomie. Piłka w tej grze jest, zatem bardziej po stronie Amerykanów – to Trump musi ocenić, czy taka wersja umowy go satysfakcjonuje, czy też uzna, że warto bardziej przycisnąć Chiny korzystając z tego, że dane makro zdają się potwierdzać, że tamtejsza gospodarka zaczyna mocniej odczuwać skutki wojny handlowej. Niemniej i prezydent USA musi się liczyć z tym, że rozwlekanie w czasie procesu zamknięcia pierwszego etapu rozmów, może mieć wpływ na jego wiarygodność i tym samym wizerunek. Do czego zmierzam? Pierwsze dni grudnia mogą wiele wyjaśnić w kwestii, czy podpisy pod umową „pierwszej fazy" zostaną złożone jeszcze w tym roku. Wcześniej jednak może być jeszcze nerwowo – w nocy z piątku na sobotę opublikowane zostaną odczyty chińskich indeksów PMI za listopad – szacowane jest ich nieznaczne odbicie, tym samym gorsze dane mogą zaważyć na nastrojach przy otwarciu nowego tygodnia z niedzieli na poniedziałek.
Dzisiejszy kalendarz będzie jednak ubogi. Uwagę przykują szacunki dotyczące inflacji HICP w listopadzie dla strefy euro o godz. 11:00 (szacunki 0,9 proc. r/r), oraz popołudniowa paczka danych z Kanady, w tym dynamika PKB za III kwartał o godz. 14:30 (prognoza zakłada wzrost o 1,2 proc. w ujęciu zanualizowanym).
Na wykresie EURUSD widać, że wsparcie przy 1,0990 na razie dobrze pełni swoją rolę. Euro czeka jednak na mocniejszy impuls do wzrostu. Nie będą nim raczej dzisiejsze dane makro z godz. 11:00, a raczej dopiero jakieś konkretne, pozytywne informacje w temacie relacji USA-Chiny.
Wykres dzienny EURUSD