Technologiczny indeks Nasdaq jest coraz bliżej historycznych szczytów, jednak dolar pozostaje drogi.
Tematem przewodnim na rynkach pozostaje polityka banków centralnych i otwieranie gospodarek. Dziś Fed ma zacząć skupować ETFy na obligacje korporacyjne, choć tak naprawdę już teraz rynkowe stopy procentowe dla firm znacząco spadły. Z kolei w USA część stanów luzuje restrykcje i fabryki wracają do pracy. Wywołuje to niemałą polityczną burzę, gdyż walczący o reelekcję Donald Trump prze ku szybkiemu odmrożeniu gospodarki i widać, że decyzje o przywracaniu produkcji w wielu przypadkach nie są podejmowane kluczem zdrowotnym, a politycznym (gubernatorzy poszczególnych stanów mają tu ostatnie słowo i ci należący do partii Republikanów są zdecydowanie bardziej chętni do szybkiego otwierania gospodarki). Tak naprawdę potrzeba ok. 2-3 tygodni, aby ocenić, czy te decyzje będą mieć negatywne skutki w postaci zauważalnego wzrostu zachorowań. Warto pamiętać, że w USA w wyniku koronawirusa zmarło już ponad 80 tys. ludzi. W tle mamy decyzję amerykańskiej administracji wycofującą zgodę na inwestycje federalnego funduszu emerytalnego w fundusz śledzący globalny indeks MSCI, co oznaczałoby alokację także w chiński rynek akcji. Ma to jednak znaczenie symboliczne i przypomina o napięciu miedzy USA a Chinami, jednak dla rynków kluczowe jest to, czy realne jest zerwanie umowy handlowej. Tymczasem po ostatnich rozmowach na poziomie ministerialnym wydaje się, że strategią Trumpa jest próba „dowiezienia" gospodarki i rynków do wyborów w możliwe jak najlepszym stanie.
Pomimo agresywnej polityki pieniężnej Fed, dolar pozostaje drogi. Obawy o brak jednomyślności w Europie, a także sytuację na rynkach wschodzących obrazują po części naturę wzrostów na Wall Street, napędzanych przede wszystkim ekspansją sumy bilansowej Fed. Skoro dotąd nie pomogło to złotemu, nie należy liczyć, że zmieni się to w najbliższym czasie. Co więcej, nieortodoksyjna polityka NBP nie pomaga, przy tak niskich rynkowych stopach procentowych i znacznie trudniejszej sytuacji fiskalnej kapitał zagraniczny nie ma wielu powodów do kierowania się na nasz rynek. W efekcie obserwujemy wyjście górą z formacji chorągiewki na USDPLN (o której wspominałem kilka dni temu) i choć nie jest ono dynamiczne, może zwiastować dłuższy okres słabości naszej waluty. Dziś w kalendarzu mamy publikację danych o inflacji z USA (14:30), ale prawdopodobnie większy wpływ na rynek mieć będą wypowiedzi członków Fed, zaplanowane pomiędzy godziną 15 a 23 naszego czasu. O 8:55 euro kosztuje 4,5638 złotego, dolar 4,2196 złotego, frank 4,3402 złotego, zaś funt 5,2019 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB