Zmiany są niewielkie, chociaż dolar pozostaje nieco słabszy. Wydaje się, że inwestorzy czekają na rozstrzygnięcia na szczycie UE, który rozpoczyna się dzisiaj, ale decyzje mogą zapaść w weekend - w efekcie reakcję rynków zobaczymy z niedzieli na poniedziałek. W temacie COVID-19 w USA nadal mamy negatywne statystyki i mieszane doniesienia, co do możliwego wprowadzenia poważniejszych ograniczeń. Wczoraj pojawiły się spekulacje po tym, jak w Teksasie odnotowano rekordową liczbę dziennych zakażeń, ale gubernator tego stanu zaprzeczył planom lockdownu. Niemniej taka możliwość jest poważnie rozważana przez władze Miami na Florydzie. Media donoszą o tarciach w obozie Trumpa, co do kształtu kolejnego programu fiskalnego, który ma zostać wdrożony po wakacjach. Prezydent chciałby cięcia podatków, podczas kiedy Sekretarz Skarbu Mnuchin opowiada się bardziej za czekami konsumpcyjnymi i podtrzymaniem wsparcia dla osób bezrobotnych. Tymczasem pakiet stymulacyjny jest podobno rozważany też przez chińskie władze (China Securities Journal donosi o planach przekazywania czeków konsumpcyjnych, dofinansowania przy zakupie nowych aut, ale i też kolejnych projektach infrastrukturalnych planowanych przez władze).

OKIEM ANALITYKA - oczekiwanie na wyniki szczytu

Szczyt Unii Europejskiej poświęcony tzw. Europejskiemu Funduszu Odbudowy, rozpoczyna się dzisiaj i planowo powinien zakończyć się konferencją prasową jutro po południu. Większość polityków wypowiada się jednak ostrożnie na temat możliwego kompromisu, co powoduje, że ograniczeniem czasowym może być równie dobrze niedziela. W każdym razie, gdyby teraz spotkanie zakończyło się fiaskiem, to kolejny szczyt może zostać zwołany 27/28 lipca.

O co toczy się gra? Politycy poza tzw. funduszem odbudowy dla krajów dotkniętych koronawirusem w wysokości 750 mld EUR (500 mld EUR w grantach i 250 mld EUR w pożyczkach), mają też dyskutować nad unijnym budżetem na lata 2021-27 (szacowany jest na 1,074 bln EUR). Poza tym w planach jest przełomowa decyzja w postaci emisji wspólnych euroobligacji przez Komisję Europejską, z których miałby być finansowany wspomniany fundusz odbudowy.

Gdzie jest problem? Od samego początku tzw. oszczędna czwórka, tj. Holandia, Austria, Dania i Szwecja domaga się zmniejszenia skali pomocy o przynajmniej 100 mld EUR, zmniejszenia skali grantów w kwocie ogółem, oraz odrzuca ideę wspólnych euroobligacji. Jednocześnie Holendrzy chcą, aby wydatki z funduszu odbudowy przyznawane poszczególnym krajom były bardziej kontrolowane - takie decyzje musiałyby zapadać jednomyślnie na forum UE, co faktycznie może oznaczać decyzyjny paraliż.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ