Przypomnijmy, że wyprzedaż zaczęła się w połowie ubiegłego tygodnia, a najwięcej działo się na akcjach Tesli, które wcześniej szybowały w górę. Momentem zwrotnym była informacja o emisji akcji przez spółkę, którą rynek odebrał jednoznacznie – jest zbyt drogo. W międzyczasie okazało się, że za szałem kupowania opcji stał japoński Softbank i na rynku pojawiła się lekka panika. Amerykański Nasdaq cofnął się od szczytu o ponad 10%, a zatem zaliczył techniczną korektę. Pojawia się zatem pytanie: czy to tylko wypadek przy pracy? Patrząc na rynek spokojniej należy zauważyć, że nie stało się nic nadzwyczajnego. Na Wall Street duże spadki dotknęły spółki, których notowania w sierpniu dosłownie odleciały – nadal jednak na tych wykresach oddalonych odpowiednio wyglądają na niewielkie cofnięcia. Indeks S&P500 jest tylko minimalnie poniżej szczytu sprzed pandemii, a w Europie Zachodniej reakcja była w ogóle niewielka – niemiecki DAX jest obecnie zaledwie 2,5% poniżej niedawnych szczytów. Tymczasem korekty na S&P500 w latach 2010 i 2011 (czyli pierwsze duże korekty w hossie po kryzysie, która startowała z kompletnie innego – niższego oczywiście – poziomu wycen spółek) wynosiły 17 i 21%! Taka korekta po szaleńczych wzrostach od końca marca nie byłaby niczym nadzwyczajnym. Oczywiście bardzo nie spodobałaby się Białemu Domowi – na mniej niż 8 tygodni przed wyborami Trump nadal traci w sondażach i potrzebuje mocnego rynku, jako symbolu mocnej gospodarki. Paradoksalnie potrzebuje też wizerunku twardego przywódcy, a to oznacza eskalowanie napięcia z Chinami (przynajmniej na pozór). Do tej pory nie przeszkadzało to rynkom, ale czy Pekin w krytycznym momencie nie wykona dodatkowego ruchu?

Niepokoić może nerwowe zachowanie naszego rynku, który nie wykazał się stoickim spokojem Zachodniej Europy – wczoraj złoty znów był pod presją, a na GPW spadki zaczynały przybierać paniczną postać. Co ciekawe w marcu GPW również wcześniej niż zachodnie rynki odznaczała się słabością. Bardzo mocne otwarcie w Niemczech (kontrakt na DAX już +1,3%) na razie nie przekłada się na rynek walutowy. O 9:25 dolar kosztuje 3,7866 złotego, euro 4,4582 złotego, frank 4,1230 złotego, zaś funt 4,9020 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]