Czwartek przynosi dalsze spadki dolara na szerokim rynku, choć zmiany są kosmetyczne. Uwagę zwraca wyraźne osłabienie się rosyjskiego rubla, który traci po doniesieniach prasowych związanych z sankcjami, jakie planuje nałożyć Biały Dom na Rosję - mają one m.in. dotknąć rosyjski dług poprzez zakaz kupowania tamtejszych obligacji przez amerykańskie instytucje finansowe. Wracając do dolara to nadal jego słabość oparta jest o dwa elementy - oscylujące nisko jak na ostatnie kilkanaście dni rentowności amerykańskich obligacji i utrzymujący się relatywnie dobry sentyment na Wall Street. Wprawdzie wczoraj przed zamknięciem indeksy nieco się skorygowały, ale podczas handlu w Azji kontrakty nie kontynuowały spadków, a handel w Europie rozpoczął się od próby powrotu w rejon wczorajszych maksimów. Globalny tryb risk-on podobnie jak wczoraj nie sprzyja tzw. walutom bezpiecznym, jak USD, CHF i JPY. Ponownie wyraźnie premiowane są walut Antypodów, które są najsilniejsze w przestrzeni G-10. Dolara australijskiego wsparły dobre dane z rynku pracy - zatrudnienie w marcu wzrosło o 70,7 tys. etatów. Zaraz za nimi plasuje się korona szwedzka. To wpisuje się w tzw. globalną strategię reflacyjną, którą próbują rozgrywać rynki.
Wczorajsze wystąpienie szefa FED w waszyngtońskim Klubie Ekonomicznym nie wniosło nic nowego do obrazu rynku. Powell bronił dotychczasowej polityki i podejścia banku centralnego, dając do zrozumienia, że bank centralny podejmie decyzje nt. zmian w polityce monetarnej dopiero jak będzie pewien, co do realizacji wyznaczonych celów w temacie inflacji i zatrudnienia. Można odnieść wrażenie, że rynki uwierzyły w tą narrację zakładającą przejściowy wyskok inflacji w najbliższych miesiącach - rentowności 10-letnich obligacji pozostają poniżej 1,62 proc.
OKIEM ANALITYKA - poszukiwanie nowych tematów
Teoretycznie zachowanie się amerykańskich rentowności może podpowiadać nam, że rynek uwierzył w mantrę FED, a decydentom udało się zrobić to, o co byli wcześniej "proszeni", czyli wyciszyć emocje, jakie budziły zwyżki rentowności. To sprawia, że rynek próbuje przesiadać się na inne tematy - znacznie lepsze zachowanie się walut skandynawskich, oraz Antypodów, czy też dolara kanadyjskiego, to sygnał, że dominować zaczyna strategia reflacyjna, bazująca na poszukiwaniu bardziej ryzykownych aktywów mogących zaoferować wyższe stopy zwrotu. Nie bez znaczenia w tym zestawieniu znalazły się tzw. commdolls'y, czyli waluty skorelowane z rynkiem surowców, który ma szanse (zakładając planowe wyciszanie się pandemii za sprawą postępu szczepień i rozważnego znoszenia restrykcji) na swoje "pięć minut" w najbliższych kilkunastu miesiącach. Do surowcowego grona pretenduje też korona norweska, gdzie Norges Bank jest jednym z nielicznych banków centralnych G-10, który zapowiedział już cykl podwyżek stóp w 2022 r
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ