Wyraźny wzrost kursu EUR-USD, z okolic 1,1960 na rozpoczęciu notowań w Europie, do około 1,2020 na ich zakończeniu, wynikał – jak się wydaje – głównie ze wzrostu napięcia pomiędzy USA i Rosją w związku z pogarszającym się stanem zdrowia opozycjonisty A. Nawalnego, ale także w związku z przybierającym od kilku dni ponownie na sile konfliktem na wschodzie Ukrainy. Poza czynnikami politycznymi trudno zidentyfikować inne, które mogłyby negatywnie wpływać na wartość USD. Opublikowane w zeszłym tygodniu dane makroekonomiczne z amerykańskiej gospodarki tudzież pierwsze wyniki finansowe I kwartału wyraźnie wskazują, że poprawia się koniunktura i że USA będą najprawdopodobniej radzić sobie z negatywnymi skutkami pandemii znacznie szybciej niż inne kraje. Czynnik polityczny miał także wpływ w poniedziałek na notowania amerykańskich obligacji, których rentowności w pierwszej połowie dnia spadały, a w drugiej co prawda wróciły do wzrostów, ale były i tak mniejsze w porównaniu z obserwowanymi na niemieckiej krzywej. Złoty pozostawał w poniedziałek stabilny. Być może w oczekiwaniu na lokalne rozstrzygnięcia w postaci wyroków sądowych dotyczących kredytów hipotecznych w CHF oraz w warunkach „odpuszczającej", jak wiele na to wskazuje, III fali pandemii, czynniki globalne pozostaną nieco na uboczu. Para EUR-PLN notowana była w okolicach 4,5480, rentowności SPW zaś rosły o 1–3 pb. ¶