Dolar minimalnie podbija w środę na szerokim rynku, przerywając tym samym dwa dni jego osłabienia. Wpływ na to mogą mieć spekulacje, co do terminu możliwego taperingu w wydaniu FED - zaczyna przebijać się termin listopadowy zamiast grudniowego po ujawnionym wczoraj raporcie jednego z wpływowych banków. Rynek czeka też na piątkowe wystąpienie Jerome Powella na sympozjum FED w Jackson Hole - wprawdzie zostało ono zmarginalizowane, ale do końca nie jest pewne, co powie szef Rezerwy Federalnej (chociaż do tej pory był zdeklarowanym "gołębiem").
Zmiany są jednak niewielkie. Podobnie wygląda sytuacja na rynkach akcji, choć indeksy na Wall Street pozostają blisko szczytów.
OKIEM ANALITYKA - gra toczy się o listopad?
Po tym jak we wtorek jeden z czołowych banków inwestycyjnych dał do zrozumienia, że bardziej stawia na listopad, niż grudzień w temacie decyzji FED o ograniczeniu skupu aktywów (możliwe cięcie to 15 mld USD miesięcznie), niejako powrócił wątek sygnałów od przedstawicieli Rezerwy, w tym samego Jerome Powella, który ma przemawiać w piątek po południu. Tak zwany scenariusz wrześniowy wydaje się, że został już porzucony kilka dni temu, ale rynki zdają sobie sprawę, że prawdopodobieństwo taperingu tej jesieni jest bardzo duże. To może tłumaczyć zachowanie się rentowności amerykańskich obligacji, które zaczynają odbijać w górę (1,30 proc. dla 10-letnich), choć tam znaczenie ma też rosnące prawdopodobieństwo uchwalenia przez Kongres dużego pakietu infrastrukturalnego prezydenta Bidena, co w kolejnych miesiącach wpłynie na wzrost podaży na rynku pierwotnym za sprawą większych potrzeb pożyczkowych. Rynki akcji tą dyskusją za bardzo się nie przejmują, chociaż to od ich interpretacji piątkowego wystąpienia Powella może zależeć kondycja dolara w przyszłym tygodniu (korekta i zarazem fala ucieczki od ryzyka mogłaby dać preteksty do podbicia amerykańskiej waluty).
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ