Powody osłabiania się złotego są dobrze znane i należą do nich niekorzystne otoczenie zewnętrzne, w tym przede wszystkim umacnianie się dolara, bardzo luźna polityka monetarna NBP czy ostatnio szybkie pogarszanie się rachunku obrotów bieżących Polski.
Co do odreagowania złotego pod koniec tygodnia, to powód jest jeden. Rynek zaczął nagle wierzyć, że NBP zacznie niedługo podnosić stopy procentowe i to dosyć zdecydowanie, przywracając poziom stóp sprzed kryzysu dość szybko w przyszłym roku. Do takiego przeświadczenia przyczyniły się ostatnie dane o inflacji, która kontynuuje marsz wzrostowy i coraz więcej wskazuje na to, że na przełomie roku może znaleźć się w okolicy 7 proc. Takie poziomy inflacji trudno dalej zrzucać na barki „tymczasowości", szczególnie że coraz więcej jest dowodów na to, że inflacja tymczasowa nie jest, i to przede wszystkim w globalnym kontekście.
Z tego powodu rynek z coraz większym przeświadczeniem oczekuje też, że na podwyżki stop w przyszłym roku zdecyduje się Fed. Posiedzenie NBP, które odbędzie się w przyszłym tygodniu, będzie bardzo ciekawe. Jeśli prezes NBP nie zasygnalizuje po nim, że oczekiwania podwyżek stóp w tym roku się rzeczywiście zmaterializują, słabość złotego może bardzo szybko wrócić. ¶