W czwartek dolar jest na wstecznym biegu po tym, jak ociepliły się nastroje na rynkach. Jeszcze w środę po południu widać było cofnięcie się cen ropy i gazu, oraz spadek rentowności amerykańskich obligacji. Na rynek surowców wpływ miały deklaracje Rosjan o możliwym zwiększeniu dostaw gazu do Europy przez Gazprom, oraz rozważania o wykorzystaniu strategicznych rezerw ropy przez Amerykanów w celu ustabilizowania cen na rynkach. Z kolei na globalne nastroje wpływ miały też doniesienia o możliwym osiągnięciu kompromisu ws. limitu zadłużenia w Kongresie - lider republikanów w Senacie (Mitch McConnell) wyszedł z propozycją jego zawieszenia do grudnia, co pozwoliłoby uniknąć ryzyka shutdownu w drugiej połowie października. Jednocześnie amerykańska dyplomacja poinformowała, że jeszcze w tym roku odbędzie się wirtualne spotkanie prezydentów Bidena i Xi Jinpinga, a rozmowy z Chińczykami ws. ostatnich wydarzeń wokół Tajwanu były podobno konstruktywne.
Poza walutami Antypodów odreagowanie na pozostałych nie jest na razie aż tak duże. Widać pewną rezerwę w zachowaniu się korony norweskiej, funta, czy jena. Minimalne odbicie notuje też euro, co akurat można wytłumaczyć doniesieniami o tym, że EBC pracuje nad nowym programem skupu aktywów, który miałby zastąpić wprowadzony podczas pandemii PEPP mający według planu zakończyć się wiosną przyszłego roku. Generalnie jednak można odnieść wrażenie, że globalni inwestorzy chcieliby upewnić się, czy wczoraj rzeczywiście był jakiś poważniejszy przełom, który zmieni układ sił na korzyść walut ryzykownych kosztem dolara. Niektórzy też czekają na jutrzejsze publikacje Departamentu Pracy USA, które będą kluczowe z punktu widzenia szacunków dotyczących listopadowego taperingu, chociaż ten wydaje się być już wyceniony przez rynki.
OKIEM ANALITYKA - co się wydarzyło wczoraj?
RPP zaskoczyła samą siebie, a najwięksi politycy na świecie dostrzegli, że tak zwany kryzys energetyczny może za chwilę podbijać populistyczną argumentację w medialnej dyskusji, co niekoniecznie musi wyjść im na dobre - taki był bilans burzliwej środy na rynkach.
Czy RPP przegłosowała wczoraj samego prezesa, który w ostatnich tygodniach prezentował "gołębią" narrację, a dopiero dwa dni temu przyznał, że trzeba nastawić się na podwyżkę stóp? Skala ruchu na stopach (o 40 p.b. do 0,50 proc.) mogłaby teoretycznie na to wskazywać, gdyż do tej pory grupa "jastrzębi" forsowała wniosek o symboliczny ruch o 15 p.b. Oczywiście nie wiemy, jakie propozycje były wczoraj przedmiotem dyskusji i czy chociażby wniosek o 15 p.b. nie został zamieniony na propozycję bardziej agresywnego ruchu. Tak czy inaczej zaplanowana dzisiaj o godz. 15:00 konferencja prasowa prof. Glapińskiego będzie dość interesująca - również z powodu, że będzie ona dotyczyć samego prezesa bez współudziału innych członków RPP. Wczoraj w komunikacie była próba rozmiękczenia "jastrzębiego" przekazu, gdyż podtrzymano gotowość do potencjalnych interwencji na rynku złotego, chociaż równie dobrze może być to martwy zapis. Jeżeli dzisiaj szef NBP będzie próbował tonować oczekiwania, co do dalszych ruchów jeszcze w tym roku, to czy rynek w to uwierzy? Skoro RPP oficjalnie przyznała wczoraj, że zaczyna obawiać nazbyt wysokiej inflacji, to logiczne jest, że powinna pójść za ciosem podobnie jak inne banki centralne w naszym regionie. Być może warto będzie spoglądać w najbliższym czasie na wypowiedzi innych członków Rady, jakie będą pojawiać się w mediach. Jeżeli rynki uznają, że kolejny ruch (tym razem o 50 p.b.) przy okazji publikacji listopadowej projekcji inflacyjnej byłby realny, to ewentualne osłabienie złotego dzisiaj po południu może okazać się chwilowe.
Zwłaszcza, że odreagowaniu polskiej waluty zaczyna sprzyjać sytuacja globalna. Oczywiście, że rynki będą patrzeć na ile deklaracje Putina o zwiększeniu dostaw gazu przez Gazprom zostaną przekute na szybkie i konkretne decyzje, oraz to na ile amerykańscy politycy będą w stanie wpłynąć na ceny ropy, czy to poprzez wykorzystanie własnych rezerw, czy poprzez mocniejsze naciski na Arabię Saudyjską, która jest głównym rozgrywającym na rynku tego surowca. Niemniej nie wykluczone, że pewien przełom właśnie ma miejsce i to w momencie, kiedy nagle o tak zwanym kryzysie energetycznym zaczęli mówić wszyscy. Niewykluczone, że październik będzie lepszym miesiącem w porównaniu do września, który narzucił negatywny sentyment. Niemniej wciąż wiele zmiennych nie zostało wyjaśnionych, jak chociażby perspektywy dalszego rozwoju wypadków wokół chińskiej spółki Evergrande.