W ostatnim czasie złoty ma fatalną passę i wszystko zdaje się mu szkodzić. Głównym czynnikiem jak już wielokrotnie wskazywałem są spadki na parze EURUSD, do których dokładają się kolejne czynniki. Piątek był kolejnym fatalnym dniem dla euro, głównie w wyniku strachu wywołanego decyzją o przymusowych szczepieniach w Austrii, a obawy o kolejne lockdowny oznaczają, że europejska gospodarka będzie jeszcze bardziej odstawać od amerykańskiej. Do tego doszły dwie wypowiedzi z Fed opowiadające się za przyspieszeniem redukcji dodruku, co zdaje się zwiększać prawdopodobieństwo takiego ruchu na kolejnym posiedzeniu. To wszystko sprawiło, że w piątek w pewnym momencie para EURUSD testowała już poziom 1,1250, a to oznacza presję na złotego. A to nie wszystko. Coraz gorsza sytuacja pandemiczna w kraju (szczególnie dla rynków w kontekście austriackiej decyzji), napięta sytuacja na granicy z Białorusią, obawy, iż NBP będzie chciał słabego złotego na koniec roku dla celów księgowych (większa wpłata z zysku do budżetu) – wszystko to jedynie dolewa oliwy do ognia i przekłada się na jeszcze szybszą przecenę złotego. Staje się jasne, że o ile nie ulegną zmianie czynniki globalne (a na razie się na to nie zanosi), złoty musi liczyć na kumulację poprawy w niemal wszystkich kwestiach krajowych (o co też nie będzie łatwo, ale jest to wykonalne).
Nerwowe reakcje europejskich rynków kontrastują z kolei z euforią na Wall Street, która zdaje się nie mieć końca. Pomimo nie tylko cofnięcia europejskich rynków, ale także pomimo bardziej jastrzębich (wreszcie) wypowiedzi z FOMC technologiczny Nasdaq bije kolejne rekordy. W ubiegłym tygodniu wystarczyła plotka, iż Apple wróci poważniej do koncepcji samochodu elektrycznego, a IPO Riviana pokazało najlepiej gigantyczne zainteresowanie tym sektorem. Inwestorzy zdają się w ogólnie nie zwracać uwagi na jakiekolwiek złe informacje – z USA czy tym bardziej spoza.
Bieżący tydzień przyniesie sporo danych makroekonomicznych. Kluczowe będą indeksy PMI w dniu jutrzejszym, szczególnie wobec nowych obostrzeń w Europie. W Polsce dziś poznamy dane o produkcji, a jutro o sprzedaży, w USA w środę inflację PCE, która być może przesądzi o przyspieszeniu odejścia do dodruku. W poniedziałek o 7:35 euro kosztuje 4,6925 złotego, dolar 4,1632 złotego, frank 4,4763 złotego, zaś funt 5,5952 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB