Ostatnie dwa lata to ich systematyczny marsz w dół. Dodatkowo namieszała tu pandemia i związane z nią lockdowny. Zwłaszcza pierwszy, z wiosny zeszłego roku. Spadła sprzedaż nowych samochodów, wyhamował też import aut używanych. Mniejsza liczba nowych rejestracji aut przełożyła się na spadek liczby nowych umów OC. Ubezpieczyciele zaczęli więc mocniej walczyć o klientów, oferując atrakcyjniejsze ceny. Dodatkowo związany z lockdownami mniejszy ruch na drogach przełożył się na niższą szkodowość, co zdaniem części ubezpieczycieli dało pole do ruchów cenowych. I choć w większości unikali oni nazwania tej sytuacji wojną cenową, to niektórzy otwarcie skarżyli się na to, co dzieje się na rynku OC. Zwłaszcza że spadkom cen polis towarzyszy wzrost kosztów napraw uszkodzonych aut. Część ubezpieczycieli mówiła więc, że zdobywanie nowych klientów odbywa się kosztem erozji marży i że w długiej perspektywie może to doprowadzić do spadków rentowności zakładów ubezpieczeń, ale przede wszystkim odbije się na jakości obsługi klienta. Alternatywą miały być podwyżki cen polis.
I jak wynika z półrocznego raportu Punkty, popularnej porównywarki cen ubezpieczeń, analizującego ceny polis, w II kwartale 2021 r. ceny polis komunikacyjnego OC ruszyły w górę. Uśredniona składka podskoczyła do 600 zł i była o ponad 4 proc. wyższa niż w I kwartale.
– Rosnące ceny OC to efekt m.in. zniesienia ograniczeń pandemicznych, częstszych podróży i coraz częstszego korzystania przez zmotoryzowanych z własnych samochodów. W II kwartale składki poszły w górę przeciętnie o 25 zł – komentuje Michał Daniluk, członek zarządu Punkty. Wskazuje na dane Polskiej Izby Ubezpieczeń, z których wynika, że w 2020 r. o 5 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym wzrósł średni koszt jednej szkody. – Rosną także inflacja i koszty pracy. Presji cenowej przygląda się również Komisja Nadzoru Finansowego. Niewykluczone więc, że II kwartał to dopiero początek wzrostu cen tych ubezpieczeń – ocenia Daniluk.
Jeśli wziąć pod uwagę duże miasta, to w II kwartale najwięcej za OC płacili właściciele aut z Gdańska (741 zł), Warszawy (731 zł) i Wrocławia (717 zł). Na najniższe średnie stawki za podstawową polisę mogli liczyć mieszkańcy Opola (527 zł) i Białegostoku (549 zł).
Żaden z zakładów ubezpieczeń, które zapytaliśmy o wzrost cen polis OC, nie odpowiedział. – Raczej żaden zakład nie wyjdzie przed szereg i nie przyzna się do podnoszenia cen, bo to może mu odstraszyć klientów – usłyszeliśmy nieoficjalnie w jednym z nich. PSK