Ten rok szczególnie trudny był dla grupy PKP Cargo. Odnotowała ona ok. 15-proc. spadek tzw. pracy przewozowej w porównaniu z 2019 r., co spowodowane było przede wszystkim pandemią Covid-19 i całkowitym zamknięciem krajowej gospodarki wiosną.
– Zamknięcie gospodarki spowodowało wówczas znaczące zmniejszenie zapotrzebowania na energię (ok. 20 proc.), a co za tym idzie mniejsze zapotrzebowanie na węgiel i jego przewóz. Ponadto mniejsza produkcja przemysłowa i zapotrzebowanie na stal spowodowało, że ArcelorMittal odstąpił od decyzji uruchomienia pieca w Krakowie w marcu – zauważa Czesław Warsewicz, prezes PKP Cargo. Dodaje, że to przyczyniło się do znacznego ograniczenia przewozów realizowanych przez grupę. Spadki ilości transportowanych koleją ładunków to również konsekwencja polityki klimatycznej UE przyczyniającej się do zmiany miksu energetycznego w Polsce. Powoduje ona m.in. spadek popytu na węgiel i surowce dla hutnictwa. W efekcie nastąpiło przyspieszenie dynamiki zmiany struktury przewozów w grupie PKP Cargo w kierunku intermodalu (transport kontenerów), który były jedyną z nielicznych grup towarowych wykazujących w tym roku tendencję wzrostową.
– Liczymy na to, że w przyszłym roku osiągniemy lepsze niż w 2020 r. wyniki w przewozach ładunków masowych, głównie z powodu wyższych zamówień na kruszywa i materiały budowlane, gdyż ma być realizowanych więcej inwestycji drogowych i kolejowych. Ale bardziej jeszcze jesteśmy zainteresowani utrzymaniem wysokiej dynamiki wzrostu w segmencie przewozów intermodalnych, gdyż jest to najbardziej perspektywiczny kierunek rozwoju dla branży kolejowej – twierdzi Warsewicz. Zarząd PKP Cargo w przyszłym roku planuje rozszerzać siatkę tzw. połączeń operatorskich, dzięki którym liczy na pozyskanie nowych zleceń. Zależy mu także na kontynuowaniu informatyzacji procesów logistycznych, gdyż digitalizacja to jeden z czynników podnoszących jakość usług, które mogą zapewnić wzrost konkurencyjności grupy na rynku.
Powrót do normalności
Ten rok to również szczególny okres w działalności OT Logistics. Z jednej strony czasowe zamknięcie granic lądowych i zaburzenia w transporcie drogowym wpłynęły na wzrost znaczenia transportu morskiego, na czym grupa skorzystała. Z drugiej jednak zakłócenia w łańcuchu dostaw z Dalekiego Wschodu, odnotowane pod koniec I kwartału, wpłynęły na czasowy spadek zleceń, zwiększenie konkurencji i obniżenie poziomu marż. – Covid i osłabienie gospodarcze obniżyły także wolumeny przeładunków ładunków drobnicowych związanych z działalnością przemysłową. Problemy w hutnictwie i zmniejszone zapotrzebowanie na energię cieplną i elektryczną obniżyły także skalę przeładunków rudy i węgla energetycznego – twierdzi Konrad Hernik, prezes OT Logistics. Dodaje, że istotnie wzrosły za to przeładunki zbóż.
Zarząd zakłada, że począwszy od II kwartału, grupa będzie zmierzać do normalności w zakresie obsługi większości grup asortymentowych. Spodziewa się m.in. odreagowania w zakresie przeładunków rudy i węgla, które w 2020 r. ucierpiały najmocniej. – Wróciła także normalna skala w zakresie spedycji morskiej, gdzie nasza spółka C.Hartwig Gdynia przekroczyła pierwotne plany sprzedaży. Od 2021 r. liczymy także na systematycznie zwiększenie skali transportów w segmencie ro-ro – mówi Hernik. Dodaje, że firma systematycznie pracuje nad zwiększaniem bazy obsługiwanych klientów. Ponadto wraz z poprawiającą się sytuacją finansową będzie się koncentrować także na unowocześnianiu posiadanego parku technicznego i poprawie wydajności obsługi portowej. Priorytetem będzie zwiększenie konkurencyjności zarządzanych terminali morskich oraz oferty logistycznej.