Na zamknięciu za papiery gdańskiej spółki, zajmującej się dystrybucją oprogramowania Autodesk (dla projektantów i architektów), płacono tak jak w czwartek 3,76 zł.

Inwestorzy pozbywali się akcji w reakcji na wtorkowy komunikat, że jeden z wiodących akcjonariuszy i założycieli Procadu – Paweł Kowalski – sprzedał pakiet stanowiący 2 proc. kapitału i zmniejszył swoje zaangażowanie do 12,98 proc. Transakcje zawierane były 2 lutego. – Natychmiast po otrzymaniu informacji od akcjonariusza przekazaliśmy ją na rynek, mimo że nie byliśmy w stanie, z powodu braku kontaktu, zweryfikować, czy nie doszło do pomyłki pisarskiej – mówi Jarosław Jarzyński, prezes Procadu. Twierdzi, że nie zna powodów, przez które inwestor pozbywał się akcji. Przyznaje, że Kowalski jakiś czas temu przestał angażować się w sprawy Procadu i skupił na prowadzeniu własnej pracowni projektowej.

Prezes giełdowej spółki deklaruje, że bieżący rok powinien być dla niej znacznie lepszy. Poprzedni z powodu znacznego spadku popytu na specjalistyczny software wypadł blado. – Widzimy, że rynek wyraźnie się ożywił – oświadcza Jarzyński. W I kwartale Procad miał 9,88 mln zł przychodów (8,2 mln zł rok wcześniej) i 363 tys. zł zysku netto (26 tys. zł).

Jarzyński przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. – Kwiecień z powodu wypadku w Smoleńsku był bardzo słaby. Pierwsza połowa maja z powodu powodzi również nie była najlepsza. Dopiero teraz sprzedaż mocno ruszyła – mówi prezes. Przypomina, że dla Procadu II i III kwartał są tradycyjnie najsłabsze. Rok temu oba kwartały firma zakończył stratą. Cały rok ma być dużo lepszy niż 2009 r., gdy obroty grupy wyniosły 34 mln zł, a zysk netto 0,34 mln zł. Prezes nie zdradza jednak prognoz.

[ramka][b]340 tys. zł[/b] – tyle w zeszłym roku zarobiła grupa Procad. Bieżący ma być znacznie lepszy. Już po I kwartale zysk wynosił 363 tys. zł [/ramka]