Skąd wasza aktywność akurat w sektorze biotechnologicznym?
Wojciech Gudaszewski (na zdjęciu po prawej): uważamy, że life sciences jest najbardziej rokującą branżą, gdzie wydatki na badania i rozwój zawsze będą duże. Zainteresowanie finansowaniem spółek z tego sektora będzie więc spore. Branża ta jest słabo reprezentowana na polskiej giełdzie, ale przykład ostatnich debiutów (Mabion i Orphee) pokazuje, że TFI i OFE są zainteresowane tego typu podmiotami. Dlatego chcemy im zaprezentować nową klasę aktywów i widzimy dużą szansę, aby kilka firm zadebiutowało na GPW i pozyskało finansowanie. Głównym pomysłodawcą i spiritus movens całej konferencji jest Andrzej Filipek, który dzięki swoim kontaktom, wiedzy i doświadczeniu pomógł nam ją zorganizować.
Andrew D. Filipek: Poza sektorami hi-tech oraz energii i surowców, life science to branża, którą śledzę i inwestuję od ponad 15 lat. Współpracuję z wieloma firmami relacji inwestorskich w Nowym Jorku, takimi jak Redington, Crescendo, DGI, Trout Group, które reprezentują setki małych i średnich firm z tej branży z całego świata. Rocznie spotykam się z około 40–50 menedżerami spółek life science. Współpracuję z analitykami z Wedbush Securities w San Francisco, którzy analizują rocznie dziesiątki firm. Wedbush Research jest w tej dziedzinie światowym liderem, tuż obok JP Morgan.
Amerykańskie spółki z tej branży same chcą wejść na polski rynek kapitałowy?
W.G.: To my bardziej pracujemy nad tym, aby je tu zaprosić, niż one same dążą do wejścia na nasz rynek. Nie wszystkie firmy są na etapie decyzji o debiucie, ale są na pewno zainteresowane rozszerzeniem swojej bazy inwestorskiej w Europie. A giełdę warszawską my jako WDM i Filipex, reprezentujący Wedbush Securities Europe, pokazujemy jako centralne miejsce i największy rynek rejonu CEE. Te spółki oczywiście mogą być notowane na giełdach we Frankfurcie czy Londynie, ale koszty z pewnością są niższe w Polsce.