Informacja, że Netia stanęła do prywatyzacyjnej gry o PKP Energetykę, wzbudziła konsternację wśród analityków zajmujących się firmą telekomunikacyjną. Większość z nich uważa, że przejęcie państwowego dystrybutora energii i gazu nie wpisuje się w biznes telekomunikacyjny, a oznaczałoby raczej zmianę koncepcji właścicieli firmy na jej dalszy rozwój. Poza wszystkim pojawiają się opinie, że Netia musiałaby zwiększyć dług oraz że będzie trudno przelicytować energetycznych potentatów.
Kuszące mnożniki, dużo gotówki
– Według pojawiających się wycen PKP Energetyki i TK Telekom Netia musiałaby się znacząco zadłużyć, aby kupić obie spółki. Przy wycenie rzędu 300–400 mln euro relacja długu netto do EBITDA telekomu urosłaby do 3,1–4,0. To już prawdziwie agresywny przedział jak na operatora telekomunikacyjnego, którego wyniki dodatkowo są pod presją – mówi Przemysław Sawala-Uryasz, analityk w Pekao Investment Banking. – Z kolei przy wycenie 700 mln zł za PKP Energetykę zadłużenie Netii można by uznać za dość bezpieczne: wyniosłoby 1,8-krotność EBITDA, tylko nieco powyżej poziomu, który uznajemy za bezpieczny dla Orange Polska (1,4–1,6) – dodaje Sawala-Uryasz.
– Wartość transakcji jest dość wysoka. Mówi się o 400 mln euro. To dla Netii dużo – zgadza się Włodzimierz Giller, analityk PKO BP.
Wątpliwe synergie
– Jest mało danych pokazujących, jak spółka telekomunikacyjna mogłaby wykorzystać energetyczne aktywa – wskazuje Giller.
– Telekom kupujący segment dystrybucji energetyki? W Europie brak takich przykładów – wtóruje mu Paweł Puchalski, szef analityków w DM BZ WBK.