Od wielu miesięcy na rynku mówi się o zawężających się spreadach i spadających marżach wśród emitentów obligacji korporacyjnych. Z każdą kolejną emisją wydaje się, że zbliżamy się do punktu (przynajmniej krótkoterminowej) równowagi, a jednak rynek cały czas zaskakuje swoją siłą. Dobrym przykładem są ostatnie emisje deweloperów: Ronsona, który obniżył marżę z poziomu 3,3 proc. do 2,7 proc. względem poprzedniej emisji oraz Cavatiny Holding, której po raz pierwszy od kilku lat udało się obniżyć marżę z poziomu 6 proc. do 5,7 proc. i to przy popycie sięgającym istotnie powyżej 100 mln zł.
W ostatnim czasie bardzo popularne stały się emisje, w przypadku których marże ustala się w procesie book-buildingu – tj. inwestor wybiera minimalną, akceptowalną przez siebie marżę z danego przedziału. Wysoki popyt sprawia, że w dużej części przypadków przydziały są dokonywane na najniższym poziomie z możliwych.
Dodatkowo na początku grudnia RPP po raz kolejny obniżyła stopy procentowe, sprowadzając WIBOR-y w okolice 4 proc. i zapewne tendencja spadkowa się utrzyma.
Czy to sprawi, że 2026 r. będzie stał pod znakiem zmniejszającego się zainteresowania obligacjami? Wydaje się, że nie, ponieważ nie można zapomnieć o tym, że cały rynek (lokat, obligacji skarbowych itp.) przesuwa się w tę samą stronę. O ile więc na rynku nie pojawi się jakieś negatywne zjawisko, np. w postaci defaultu któregoś z emitentów, to można zakładać, że nadchodzący rok powinien dalej sprzyjać rozwojowi rynku korporacyjnych obligacji.