Po ogłoszeniu takich danych LiveChat znalazł się w piątek w czołówce rosnących firm na GPW. Papiery drożały o ponad 8,5 proc., do 35,9 zł. To najwyższy kurs od czerwca zeszłego roku.
Spółka z miesiąca na miesiąc powiększa bazę klientów. Na początku lipca było ich 27,56 tys., a w analogicznym okresie rok wcześniej 25,09 tys.
– Zaledwie trzy miesiące temu cieszyliśmy się z 27 tys. klientów, a już przełamaliśmy kolejną barierę. Z LiveChat korzystają firmy i instytucje ze 150 krajów świata, a klientów zdobywają również kolejne nasze produkty, zwłaszcza ChatBot – wyjaśnił w komunikacie Mariusz Ciepły, prezes LiveChatu.
Dobrą passę spółki widać również w notowaniach. Od początku roku akcje zdrożały o 44 proc. i stopniowo odrabiają zeszłoroczne straty.
Spółka stawiała sobie za cel pozyskiwanie 1000 nowych użytkowników miesięcznie. Mimo że tempo przyrostu nowych klientów nie jest tak wysokie, sukcesywnie zwiększa przychody. Jak podkreśla zarząd, liczba klientów ma dla wyników LiveChatu coraz mniejsze znaczenie. – Już od dłuższego czasu obserwujemy trend, zgodnie z którym nasze przychody rosną szybciej niż liczba klientów. To przede wszystkim efekt sukcesów w zakresie upsellingu – migracji klientów na wyższe plany abonamentowe i dosprzedaży stanowisk. Nasi klienci widzą, że LiveChat przynosi im wymierne korzyści, i chcą z niego korzystać bardziej intensywnie – dodaje Ciepły. Dlatego można się spodziewać, że spółka zmieni sposób raportowania i zamiast liczby klientów będzie podawać np. MRR, czyli miesięczne powtarzalne przychody.