Premier Donald Tusk zapowiedział, że już niedługo opinia publiczna pozna szokujące aspekty działania niektórych przedstawicieli rządu i szefostwa Orlenu. Chodzi m.in. o fuzję koncernu z Lotosem oraz sprawy związane z inwestycjami i obszarem energetyki. – Analizą tego, co działo się w Orlenie i Lotosie, zajmują się służby państwowe, nie tylko Najwyższa Izba Kontroli – poinformował Tusk. Stwierdził też, że w tej sprawie będą wyciągane konsekwencje prawne i organizacyjne. W poniedziałek Business Insider Polska podał, powołując się na raport NIK, że Orlen w następstwie fuzji z Lotosem sprzedał majątek za kwotę wynoszącą co najmniej 5 mld zł mniej niż faktyczna jego wartość. Szczególnie mało miał uzyskać ze sprzedaży 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej na rzecz Aramco, bo o około 3,5 mld zł poniżej tego, co były warte. Z kolei z ustaleń TVN 24 wynika, że Aramco miało zapłacić za wszystkie aktywa nabywane od Orlenu o 7,2 mld zł mniej, niż były warte. NIK ich wartość oszacował na 9,4 mld zł, a zbyto je za 2,2 mld zł.

Czytaj więcej

NIK: Polska straciła miliardy na fuzji Orlenu z Lotosem

Na te doniesienia po raz kolejny zareagował Orlen. W środowym oświadczeniu napisał, „że pojawiające się w ostatnich dniach w przestrzeni publicznej tezy, dotyczące warunków sprzedaży części aktywów grupy Lotos, mają charakter spekulacji i nie opierają się na faktycznych przesłankach”. Podobnie spółka ocenia stwierdzenia jakoby fuzja stworzyła „istotne ryzyko dla bezpieczeństwa paliwowego Polski”. Jednocześnie przypomina, że raport NIK, do dziś nie jest dostępny publicznie. Tym samym nie można stwierdzić, w oparciu o jakie dokumenty źródłowe kontrolerzy przeprowadzili swoje analizy i szacunki.

NIK raport dotyczący fuzji Orlenu z Lotosem chce opublikować 5 lutego. Nie zawiera on materiału dowodowego pozyskanego z płockiej spółki, gdyż ta uniemożliwiła przeprowadzenie jej kontroli. Pozyskano go głównie od instytucji państwowych.