Koszt kontraktów terminowych na gaz w Europie na początku piątkowego handlu spada o blisko 5 proc. i traci kolejne 10 dol. na tysiąc metrów sześciennych w stosunku do ceny rozliczeniowej z dnia poprzedniego, wynika z danych londyńskiej giełdy ICE.

Czerwcowe (najbliższe) kontrakty terminowe na indeks TTF (największy hub w Europie, zlokalizowany w Holandii) otworzyły się ceną 269,4 dol. za tysiąc metrów sześciennych (-4,8 proc.). Dynamika notowań oparta jest na cenie rozliczeniowej z poprzedniego dnia sesyjnego - 282,9 dol. za tysiąc metrów sześciennych.

Gaz tanieje w Europie od końca ubiegłego roku, kiedy to kraje unijne znalazły nowych dostawców w miejsce rosyjskiego Gazpromu i szybko zapełniły magazyny podziemne. Do 25 maja, po raz pierwszy od dwóch lat cena spadła poniżej 300 dol. za tysiąc metrów sześciennych, czyli ponad 13 razy mniej niż rekordowe wartości w pierwsze dni wiosny ubiegłego roku - 3892 dol. za tysiąc metrów sześciennych.

Gazprom stracił swój najbardziej zyskowny rynek, bo chciał szantażem wymusić na klientach z Unii najpierw zgodę na pracę kolejnej swojej rury czyli Nord Stream 2, a po agresji Rosji na Ukrainę, żądał zapłaty w rublach. Szybko okazało się, że gazu jest na świecie dostatek i Unia nie potrzebuje rosyjskiego surowca.

Na początku 2017 r. gaz z Gazpromu kosztował średnio 210 dol., by potem stopniowo drożeć. Najmniej płacili odbiorcy, którzy byli partnerami Rosjan w ich inwestycjach na terenie Unii np. Niemcy. A najwięcej - ok. 500 dol. - kraje uznane przez Gazprom za nieprzyjazne jak Polska czy Litwa. Dziś najmniej płaci Gazpromowi satelicka Białoruś - 130 dol. za tysiąc metrów sześciennych.