Postępowanie ma wyjaśnić, czy strajk został przeprowadzony zgodnie z przepisami ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Prokuratorzy zbadają również, czy dwaj liderzy związkowi, członkowie rady nadzorczej z ramienia załogi, naruszyli art. 585 kodeksu spółek handlowych. Stanowi on, że osoba będąca członkiem rady nadzorczej, działająca na szkodę spółki, podlega karze pozbawienia wolności do lat pięciu i grzywnie. Zdaniem zarządu KGHM, strajk przyniósł 30 mln zł strat.
Wyjaśnienia będą więc musieli złożyć Ryszard Kurek, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, oraz Józef Czyczerski, szef Solidarności. Trzeci reprezentant załogi Leszek Hajdacki (ZZPPM) był wówczas na urlopie.
– Mamy interpretacje prawne, że nasze działania były legalne i chętnie okażę je prokuraturze – mówi Kurek. – 11 sierpnia nie działałem jako członek rady nadzorczej, tylko lider związkowy. To nie był strajk, tylko spotkanie informacyjne z pracownikami dzień po zaskakującej informacji o tym, że rząd planuje sprzedaż 10–41 proc. papierów Polskiej Miedzi. Uważam, że dzięki naszej akcji rząd zdecydował się na sprzedaż jedynie 10-proc. pakietu – dodaje.
– Nic nie wiem o wszczęciu śledztwa w sprawie rzekomego działania członków rady. Co do legalności strajku, złożyliśmy już stosowną ekspertyzę prawną na żądanie prokuratury lubińskiej – mówi przebywający na urlopie Czyczerski.
Jutro zarząd Polskiej Miedzi spotka się z przedstawicielami ZZPPM w sprawie ich postulatów – m.in. 10-letniej gwarancji zatrudnienia w przypadku utraty kontroli nad koncernem przez Skarb Państwa. Na razie nie ma terminu spotkania z Solidarnością. – Zarząd wyznaczy taki termin – zapowiada Anna Osadczuk, rzeczniczka KGHM.