Inwestorom spodobały się te szacunki – kurs Kęt wzrósł wczoraj o 3,9 proc., do 103 zł.
W III kwartale sprzedaż i liczba zamówień poprawiła się wobec II kwartału, ale Dariusz Mańko, prezes Kęt, twierdzi, że sytuacja nie jest jeszcze stabilna. – Niestety, wciąż nie możemy powiedzieć, że jeśli chodzi o kryzys, to najgorsze mamy za sobą. On wciąż trzyma nas za gardło – ocenia Mańko. – W tej chwili powinniśmy mieć szczyt sprzedaży dla branży budowlanej, ale takiej „górki” wcale nie ma – dodaje.
Całoroczna prognoza mówi o osiągnięciu 60,7 mln zł zysku netto (wykonanie po trzech kwartałach to 54,4–56,4 mln zł). Czy można się spodziewać korekty prognozy? – Nie chcę wyrokować, sytuacja makroekonomiczna wciąż nie jest stabilna. Nie ma pewności co do prognozy kursu euro, a on jest ważący dla zysku netto Kęt, ponieważ mamy kredyt zaciągnięty w tej walucie – mówi Mańko.
Na początku 2010 roku Kęty prawdopodobnie zdecydują się zaprezentować plany na kolejne lata (w tym roku kończy się realizacja „pięciolatki”). – Pytanie, czy w przyszłym roku sytuacja będzie stabilna, czy będziemy mieli do czynienia z atakami kryzysu. Niemniej chcielibyśmy przeanalizować poszczególne aktywa grupy i zastanowić się nad ich rozwojem. Niewykluczone, że na drodze przejęć – także zagranicznych – bo dla wielu spółek z naszej branży lata 2009 i 2010 będą bardzo trudne. To stwarza okazje do ich zakupu – twierdzi Mańko.
Szef Kęt podkreśla, że w tym celu grupa redukowała zadłużenie. Dług netto na koniec III kwartału ma wynieść 290 mln zł, co oznacza, że grupa w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku zmniejszyła dług o 100 mln zł.