– Prognoza wydobycia na 2010 r. to 5,3 - 5,4 mln ton, czyli więcej niż w 2009 r. - powiedział na konferencji wynikowej prezes Mirosław Taras, dodając, że na podwyżkę cen węgla w tym roku nie ma szans. W rozmowie z nami powiedział, że protesty ofernetów uczestniczących w przetargu na budowę nowego zakładu przeróbki mechanicznej węgla w polu Stefanów mogą skończyć się nawet w sądzie, a to może opóźnić inwestycję o ponad pół roku (umowa bowiem miała być podpisana już dwa miesiące temu). Dodał, że bez opóźnień zrealizowana zostanie budowa tzw. estakady - układu transportującego węgiel. Przyznał jednak, że plan wydobycia 7 mln ton węgla w 2011 r. stoi pod znakiem zapytania. – Ale będzie ono wyższe niż w 2010 r., bo będzie już gotowy szyb, natomiast nasz działający obecnie zakład przeróbczy ma jeszcze 15-20 proc. rezerw możlwości – uspokoił.
Wyniki za 2009 r. Lubelskiego Węgla Bogdanka po audycie pozostały bez zmian. Zysk wyniósł 190,84 mln zł (+22,5 proc.), przychody 1,118 mld (+ 8,24 proc.).Spółka podtrzymuje również plan emisji akcji. Jeśli zdecyduje się na emisję w tym roku, będzie chciała pozyskać z rynku 300-500 mln zł. Na inwestycje w tym roku Bogdanka chce wydać prawie miliard złotych. Jednak z powodu tego, że nie podniesie cen węgla może jej zabraknąć ok. 150 mln zł.
– I stąd potrzeba emisji akcji, obligacji albo zaciągnięcia kredytu – tłumaczy Taras. Dodatkowo prezes powtórzył, że zgodnie z prospektem emisyjnym do 2011 r. spółka nie będzie rekomendować wypłaty dywidendy. – Nasz paln wydatków inwestycyjnych bowiem zakłada już właśnie, że cały zysk pozostanie w spółce – tłumaczył Taras.
Pytany, czy kopalnia odczuwa już plusy z tego, że jest całkowicie prywatna odpowiedział, że zdecydowanie tak (w marcu resort skarbu sprzedał większościowy pakiet w spółce wszystkim OFE, obecnie skarb ma 4,31 proc. akcji Bogdanki, 9, 53 proc. to akcje pracownicze, 9,76 proc. ma OFE PZU Złota Jesień, 16,33 proc. AVIVA OFE BZ WBK, 13,01 proc. ING OFE, 47,06 proc. pozostali akcjonariusze).
– Łatwiej prowadzi się procedury np. zakupu nieruchomości, bo unika się wielu zawiłości wynikających z ustaw obowiązujących spółki skarbu państwa poza tym nie mamy już na głowie kontroli NIK czy CBA – powiedział Taras. – NIK był u nas np. 8 miesięcy, CBA też kilka miesięcy, taka wizyta kosztowała spółke np. 160 tys. zł, bo potrzeba było wielu nadgodzin pracowników czy udostępnienia 5 tys. kopii dokumentów – wyliczył. Dodał jednak, że nic nie zmienia się, jeśli chodzi o kontrolę PIP czy urzędu górniczego.