Na razie termin negocjacji nie został przez wszystkie strony rozmów potwierdzony. Związkowcy grożą, że jeśli do rozmów nie dojdzie, a podpisanie porozumień nie nastąpi przed 30 maja, ogłoszą strajk generalny w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, co może oznaczać po prostu zatrzymanie jej pięciu kopalń.
Tymczasem minister skarbu Aleksander Grad powiedział wczoraj w Katowicach, że jego zdaniem nie są koniecznie, bo wszystkie punkty sporne zostały jego zdaniem uzgodnione – chodzi m.in. o podział akcji pracowniczych dla uprawnionych i nieuprawnionych oraz władztwa korporacyjnego, które państwo zachowa w JSW.
- Nie można zawierać umów trójstronnych, które są oczywiste i wynikają wprost z dokumentów – powiedział minister. I apelował o nieeskalowanie żądań.
- Minister zepsuł już BGŻ, więc może wystarczy – mówi Szereda i dodaje, że górnicy, jeśli będzie trzeba zastrajkują. - W referendum ponad 90 proc. załogi powiedziało nie dla debiutu JSW – przypomina szef jastrzębskich związkowców. Punktem spornym w JSW są jeszcze 10 proc. podwyżki. A związkowcy zwracają uwagę, że skoro w Kompanii Węglowej udało się dojść do porozumienia w sprawie podwyżek płac o 7 proc. w skali roku, w JSW tym bardziej powinno być to możliwe (sytuacja finansowa JSW jest lepsza niż kompanii).
Spółka wyceniana przez „Rzeczpospolitą” w ostatnim z rankingów na ok. 12,5 mld zł ma zadebiutować na GPW 6 lipca.