– Słyszeliśmy, że wojewoda, który mediuje, dostał sygnał „z góry”, by nie dochodziło do ustępstw – mówi „Parkietowi” jeden z liderów związkowych.
Związkowcy chcą mieć gwarancje, że państwo zachowa kontrolę nad JSW. Domagają się też porozumienia w sprawie podziału akcji firmy, które za darmo będą mogli objąć pracownicy, także ci, którzy nie są do tego uprawnieni (MSP godzi się na to, żeby dostali walory). Resort skarbu deklaruje, że państwo zachowa kontrolę nad firmą. Zdaniem związkowców to za mało, bo – jak twierdzą – kilka miesięcy po debiucie JSW na giełdzie planowanym na 6 lipca kto inny może być ministrem i zmienić zdanie.
Nieoficjalna data strajku to 6 czerwca. Wtedy stanęłoby pięć kopalń JSW (związkowcy zatrzymali je już na dobę w kwietniu). – Strajki polegające na wstrzymaniu wydobycia mogą znacząco wpłynąć na możliwości prognozowania wyników przez spółkę w przyszłości, tym samym uniemożliwiając precyzyjne oszacowanie wartości JSW – mówi „Parkietowi” Jan Rekowski, dyrektor departamentu IPO i klientów korporacyjnych DM BZ WBK. – Wydaje się, że właśnie teraz mamy bardzo dobry moment na debiut JSW. Zarówno rynek węgla, jak i rynek finansowy są w dobrej kondycji.
– Decyzję o ewentualnej akcji strajkowej podejmiemy w poniedziałek. Jeśli wiceminister skarbu Krzysztof Walenczak, który ma przyjechać na rozmowy, będzie miał pełnomocnictwa do podpisania porozumień, strajku nie będzie – mówi Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców.
Minister Aleksander Grad powiedział PAP, że deklaracja resortu w sprawie władztwa korporacyjnego i podziału akcji JSW jest jasna i wiążąca.