We wrześniu MSP planuje wystawić pod młotek większościowy pakiet akcji Zakładów Azotowych Puławy oraz około 36,7 proc. Ciechu.

– Nie jestem zainteresowany tą prywatyzacją – deklaruje w rozmowie z „Parkietem" Waldemar Preussner, prezes i właściciel firmy PCC. Dodał, że nie interesuje się także wezwaniem, jakie na akcje Polic ogłosiły niedawno Azoty Tarnów.

Jeszcze kilka miesięcy temu Preussner nie wykluczał, że spróbuje ponownie kupić którąś ze spółek tzw. wielkiej syntezy chemicznej. Jego firma PCC już dwa razy próbowała przejąć zakłady azotowe z Kędzierzyna oraz z Tarnowa. Za pierwszym razem, przed pięciu laty, rząd PiS w ostatnim momencie, już po podpisaniu umowy odstąpił od niej. Za drugim razem, w 2009 r., MSP uznało, że zaoferowana przez inwestora cena jest zbyt niska.

Preussner stawia teraz przede wszystkim na inwestycje typu greenfield (od podstaw). Właśnie taką instalację postawiła niedawno w Płocku należąca do jego grupy spółka PCC Rokita. – W przypadku takich inwestycji, w przeciwieństwie do zakupu istniejących zakładów, nie ma problemów środowiskowych czy kłopotów ze związkami zawodowymi. Od razu jest się nowoczesnym i konkurencyjnym – mówi nam biznesmen. – Oczywiście, żeby podjąć się takiego przedsięwzięcia, trzeba mieć doświadczenie, ale zakup ogromnych Azotów Tarnów tylko po to, żeby zdobyć doświadczenie, wiąże się ze zbyt dużymi wydatkami – wyjaśnia Preussner.