Z wypowiedzi związkowców wynika, że jest to tzw. spotkanie ostatniej szansy. - Jeśli podpiszemy, porozumienie, to strajku nie będzie. Jeśli nie - będzie protest - wyjaśnia krótko Piotr Szereda, rzecznik organizacji pracowniczych JSW.

Przypomnijmy, że protesty pracowników JSW w tym roku już się odbyły. Całodobowy strajk miał miejsce 19 października. Wzięło w nim udział 24 proc. zatrudnionych, a ponad połowa osób, które tego dnia miały pracować, z różnych przyczyn nie pojawiła się w pracy. Wcześniej przedstawiciele załogi sygnalizowali sprzeciw wobec działań zarządu JSW 6 lipca.

Od miesięcy związki Jastrzębia nie mogą osiągnąć porozumienia z władzami spółki w sprawie wzrostu wynagrodzeń i zasad zawierania umów z nowymi pracownikami. Jak uważają związkowcy, zasady zatrudniania nowych pracowników mają pozbawiać młodych górników części uprawnień i nie są zgodne z prawem pracy. Nie ma też porozumienia w sprawie poziomu wzrostu płac zasadniczych w spółkach JSW od października. O ile zarząd proponuje 3 proc., to związkowcy chcą 3,8 proc. Różnica wprawdzie nie jest wielka, ale chodzi też o wysokość jednorazowej premii. Według zarządu powinna wynieść 1 tys. zł, według przedstawicieli załogi - 2,5 tys zł.

Jeśli nie uda się dojść porozumienia, związkowcy planują wstrzymanie pracy w kopalniach na 48 godzin. To oznaczałoby zmniejszenie wydobycia węgla w spółce o 100 tys. ton.

Negocjacje między władzami spółki a przedstawicielami załogi odbywały sie już w tym roku kilka razy, zawsze bez efektów. Co mogłoby się stać, by tym razem nastąpił kompromis? - Od naszych poprzednich rozmów z zarządem odbyło się posiedzenie zespołu trójstronnego ds. bezpieczeństwa socjalnego górników. Wziął w nim udział zarówno wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz, jak i nasz prezes Jarosław Zagórowski. Może z ministerstwa poszedł jakiś sygnał, żeby doprowadzić do ugody - liczą związkowcy z kuluarowych rozmowach.