To o siedem lat później, niż wskazuje oficjalnie obowiązujący harmonogram tej inwestycji z Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ), i 12 lat później od daty podanej po raz pierwszy przez rząd. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym, że atom może się pojawić w naszym miksie w 2029 r. Ta z kolei data pojawiła się w korespondencji technicznej PGE, czyli lidera atomowego projektu do PSE.
W ujawnionym przez Greenpeace dokumencie czytamy, że finalna decyzja o budowie atomu zapadnie dopiero w 2023 r., choć poprzedzi ją wiele mniejszych zgód na realizację tego projektu. Preferowaną lokalizację możemy poznać pod koniec 2017 r., ale ta właściwa dostanie pozwolenie w 2019 r. Równolegle trwać będą prace nad stworzeniem mechanizmu rządowego wsparcia dla inwestycji i kalkulacje co do ceny gwarantowanej przez rząd.
Zdaniem Iwo Łosia, eksperta Greenpeace, poślizg atomowego projektu nie wynika z żadnych racjonalnych przesłanek czy ekonomicznych kalkulacji. Uważa, że chodzi wyłącznie o wyciągnięcie pieniędzy z budżetu państwa na funkcjonowanie spółki celowej, pensje członków jej zarządów oraz ekspertyzy.
– Ministerstwo gospodarki nie ma oficjalnej informacji o propozycji nowego harmonogramu PPEJ ze strony inwestora i Ministerstwa Skarbu Państwa, które sprawuje nad nią nadzór – mówi Danuta Ryszkowska-Grabowska, rzeczniczka resortu. Taka aktualizacja jest przygotowywana i zostanie ujawniona przez PGE EJ1 w najbliższych dniach.
Przedstawiciele spółki zaznaczają, że ujawnione przez ekologów daty nie mogą być traktowane jako wiążące. Pochodzą z dokumentu będącego jedną z wersji analitycznych nowego harmonogramu przygotowaną kilka miesięcy temu przez jednego z doradców. Dokument ten nie został nigdy zatwierdzony przez organy korporacyjne firmy.