Można więc uznać, że presja podażowa na rynku ropy naftowej się utrzymuje, nawet pomimo pojawiającego się od czasu do czasu krótkoterminowego odreagowania wzrostowego.
Potencjał do wzrostu notowań ropy naftowej nie jest obecnie duży, co wynika przede wszystkim z wątłych fundamentów rynkowych. Ostatnie dane Departamentu Energii USA potwierdziły, że produkcja ropy naftowej w tym kraju systematycznie rośnie, a wykazany ostatnio spadek zapasów ropy w USA nie zmienia faktu, że znajdują się one i tak wyraźnie powyżej kilkuletniej średniej dla tego czasu w roku.
Duża pozostaje także produkcja ropy naftowej w OPEC, głównie za sprawą wzmożonego wydobycia tego surowca w Libii i Iraku. Tymczasem największe kraje naftowego kartelu na razie dopasowują się do narzuconych limitów produkcji.
Na poniedziałek w Sankt Petersburgu zaplanowane jest spotkanie przedstawicieli kartelu z delegatami z innych krajów produkujących ropę naftową, w tym Rosji. Trudno jednak oczekiwać jakichkolwiek znaczących zmian w polityce producentów ropy, zwłaszcza że dalsze ograniczanie wydobycia mogłoby zostać zastąpione przez amerykańską podaż – a w takim scenariuszu walka z globalną nadwyżką ropy naftowej pozostałaby nieefektywna.