Mają one odpowiedzieć na pytanie, jaka forma transportu surowca będzie najbardziej opłacalna. Pod uwagę brane są dwa scenariusze: dostaw koleją i taśmociągiem.
Wcześniej wśród możliwych opcji dla Złoczewa pojawiała się także ta mówiąca o postawieniu tam w przyszłości bloku wytwórczego. Najwyraźniej jednak odrzucono ją jako zbyt kosztowną. – Cały kompleks wydobywczo-wytwórczy pochłonąłby ponad 30 mld zł – wyjaśnia jeden z menedżerów grupy energetycznej.
Prowadzone prace analityczne dla Złoczewa i koncesja wydobywcza dla tego złoża, którą PGE ma nadzieję dostać w połowie 2018 r., nie oznaczają jednak, że największy w kraju wytwórca energii będzie się spieszyć z podejmowaniem decyzji o uruchomieniu odkrywki. Jak stwierdził prezes PGE Henryk Baranowski podczas prezentacji półrocznych wyników, nie ma presji czasu. Zasoby w obecnie eksploatowanym złożu skończą się bowiem w latach 2032–2035. – Decyzję co do Złoczewa musimy jednak podjąć odpowiednio wcześniej. Najpóźniej może to nastąpić w okolicach 2024–2025 r. – oceniał szef PGE.
Wytwórca będzie musiał też zdecydować o przyszłości złoża Gubin, dla którego chce pozyskać koncesję w 2020 r. Budowa kompleksu energetyczno-wydobywczego byłaby znacznie bardziej oddalona w czasie. Zwłaszcza że na etapie pozyskiwania decyzji środowiskowej prace się opóźniły. Wcześniej PGE deklarowała pozyskanie koncesji dla Gubina w III kwartale br. Z informacji koncernu wynikało, że na terenie gmin Gubin i Brody miałaby powstać kopalnia produkująca 17 mln ton węgla rocznie, która dostarczałaby surowiec do wybudowanej w pobliżu elektrowni nawet na 3 tys. MW.
Nowe odkrywki węgla brunatnego to jedna z trzech opcji strategicznych PGE. Realizacja każdej z nich jest zakładana po 2020 r. Wybór między odkrywkami, atomem i wiatrakami na morzu ma być podyktowany m.in. uwarunkowaniami regulacyjnymi, w tym polityką klimatyczną UE, ale też sytuacją finansową grupy i systemem wsparcia.