Do 15 listopada rada nadzorcza przyjmuje zgłoszenia w konkursie na prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Stanowisko to jest nieobsadzone od marca 2017 r., kiedy to odwołano Tomasza Gawlika. Od tego czasu obowiązki prezesa węglowej spółki pełni szef rady nadzorczej Daniel Ozon.
W zawieszeniu
W kuluarach słychać głosy, że Ozon ma duże szanse pozostać w fotelu prezesa JSW. Sprawa nie jest jednak oczywista. Jak wynika z naszych informacji, Ozon ma dobre notowania u ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, ale słabsze u wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego, który nadzoruje górnictwo. Ta różnica zdań między ministrami sprawiła, że jak dotąd Ozon nie został powołany na szefa spółki, lecz jedynie dwukrotnie przedłużono mu delegację do pełnienia obowiązków prezesa.
W rozmowie z „Parkietem" Ozon przekonuje, że nie ma konfliktu z żadnym z ministrów. Nie ujawnia, czy weźmie udział w konkursie na prezesa. – Obecnie skupiam się na bieżącej pracy oraz przygotowaniu długofalowej strategii JSW, moja współpraca z głównymi akcjonariuszami układa się bardzo dobrze. Do zamknięcia konkursu zostało jeszcze sporo czasu, wszystko jest możliwe – kwituje.
Rolowanie długu
JSW wciąż nie pokazała strategii, którą miała zaprezentować rynkowi najpóźniej na przełomie września i października. Zarząd konsultuje jej zapisy z bankami obligatariuszami. Następnym krokiem może być emisja obligacji na rynku amerykańskim o wartości nawet 500 mln dolarów i mniejsza na polskim rynku.
– Tuż po ogłoszeniu strategii rozważamy wyjście na rynek finansowy w poszukiwaniu źródeł refinansowania obecnego długu. Jeśli dojdzie do emisji obligacji, ewentualną nadwyżkę przeznaczylibyśmy na inwestycje. Na razie jednak znajdujemy się w fazie analiz, czy takie rozwiązanie będzie nam się opłacało – mówi nam Ozon. – Z pewnością to dobry moment na tego typu rozmowy z instytucjami finansowymi, bo gdy rynek węgla znów się załamie, nikt z nami nie będzie już chciał rozmawiać – dodaje.