– Brygada strażacka Unipetrolu przejęła pełną kontrolę nad ogniem w ciągu 5 minut. Nie wystąpiły żadne szkody dla ludzi czy środowiska – informuje biuro prasowe PKN Orlen. W wyniku tego zdarzenia musiano jednak wstrzymać produkcję w niektórych instalacjach. To z kolei przyczyniło się do spadku przerobu ropy nie tylko w Litvinowie, ale i w Kralupach. Zatrzymane instalacje mają być ponownie uruchomione za kilka tygodni. Obecnie Unipetrol bada, jaki wpływ miał pożar na funkcjonowanie rafinerii i petrochemii oraz jakie straty w związku z tym poniosła firma. Pożar w Litvinowie prawdopodobnie w niewielkim stopniu wpłynie na kondycję grupy PKN Orlen.
– Decydujące znaczenie dla wyników Unipetrolu w IV kwartale będą miały czynniki makroekonomiczne. Wtorkowy pożar też będzie miał wpływ, ale zdecydowanie mniejszy – uważa Krzysztof Pado, analityk DM BDM.
Straty związane z pożarem ponoszą też klienci grupy PKN Orlen. Koncern poinformował m.in. Synthos o wystąpieniu w Litvinowie tzw. siły wyższej.
– To oznacza dla nas, że dostawy potrzebnych nam do produkcji surowców spadły o około połowę. Na dziś nie wiemy, kiedy sytuacja wróci do normy – mówi Zbigniew Warmuz, prezes Synthosu. Chemiczna grupa kupuje w Czechach m.in. tzw. frakcję C4, która służy jej do produkcji butadienu, oraz benzen, z którego docelowo wytwarza polistyren. PKN Orlen potwierdza, że w związku z pożarem Unipetrol nie może w pełni wykonywać zobowiązań wynikających z umów zawartych z kontrahentami.
– Ten incydent stanowi nadzwyczajną, nieprzewidzianą szkodę, która wystąpiła niezależnie od Unipetrolu, tj. w wyniku działania siły wyższej – twierdzi biuro prasowe płockiego koncernu. W jej rezultacie kontrahenci nie mogą również liczyć na jakiekolwiek rekompensaty wynikające z zaistniałej sytuacji.