Eksploatacja surowców od zawsze wiązała się z całą serią zagrożeń dla zakładów wydobywczych i górników. Ostatni dostępny raport Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) pokazuje, że w polskim górnictwie liczba wypadków systematycznie spada. Jednak pod ziemią cały czas czają się niebezpieczeństwa, a najgroźniejsze z nich związane są z zapaleniem metanu i wstrząsami górotworu. Krajowe kopalnie nie szczędzą środków na profilaktykę, ale nie zdołają przewidzieć wszystkich zdarzeń. Tym bardziej że zagrożenia nasilają się w związku z coraz większą głębokością eksploatacji, wzrostem koncentracji wydobycia oraz zaszłościami eksploatacyjnymi.
Z geologią nie wygramy
Do tragicznego w skutkach silnego wstrząsu doszło 5 maja tego roku w Zofiówce (część kopalni zespolonej Borynia-Zofiówka-Jastrzębie, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej). Akcja ratownicza okazała się bardzo trudna. Wstrząs spowodował wypiętrzenie dolnej części wyrobiska, czyli spągu. Materiał został przemieszczony do góry, a powstałe prześwity sięgały miejscami zaledwie 30–70 cm. W takich warunkach – ze względu na wysokie stężenie metanu – demontaż urządzeń blokujących przejście możliwy jest tylko przy udziale sprzętu z napędem hydraulicznym, który nie iskrzy. Bezużyteczny okazał się więc specjalistyczny sprzęt oferowany przez Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Marynarkę Wojenną. Nie zdołali pomóc także nurkowie z zespołu ratowniczego KGHM, którzy chcieli spenetrować powstałe w chodniku rozlewisko. JSW, chcąc skupić wszystkie siły na akcji ratowniczej, początkowo wstrzymała wydobycie w kopalni Zofiówka. Szybko się jednak okazało, że brak robót zwiększa zagrożenie pożarowe. Dlatego ze względów bezpieczeństwa spółka uruchomiła produkcję w dwóch ścianach kopalni.
Analitycy podkreślają, że zdarzenie w Zofiówce, choć tragiczne w skutkach dla górników, nie pogrąży wyników finansowych JSW. – To stosunkowo nieduża kopalnia, z węglem nie najwyższej jakości. Jedyne ryzyko to potencjalne opóźnienie w otwarciu nowych ścian Zofiówki – tłumaczy Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. – Generalnie w śląskich kopalniach wydobycie staje się coraz trudniejsze z powodu występującego tam zagrożenia metanowego i tektonicznego. Spółki muszą sięgać po coraz głębiej położone pokłady i w mojej ocenie na tym etapie nie da się już w istotny sposób poprawić bezpieczeństwa produkcji. Z geologią nie wygramy, dlatego przyszłość śląskich kopalniach nie rysuje się optymistycznie – podkreśla Puchalski.
Miliardy na bezpieczeństwo
Autorzy rządowego programu dla górnictwa powolny, ale systematyczny wzrost bezpieczeństwa pracy w kopalniach węgla kamiennego wiążą z utrzymującymi się na zbliżonym poziomie wydatkami spółek górniczych na bezpieczeństwo i higienę pracy. W latach 2010–2016 nakłady te sięgały średnio 1,9 mld zł rocznie.