W 2017 r. Unia Europejska sprowadziła 173 mln ton węgla – wynika z danych europejskiego stowarzyszenia producentów tego surowca Euracoal. To o 4 proc. więcej niż w 2016 r. Za ten wzrost – pierwszy od 2013 r. – odpowiada głównie Polska, ale nie tylko.
Import rośnie
W minionym roku Polska kupiła 13,4 mln ton zagranicznego czarnego paliwa, głównie z Rosji. Tym samym zwiększyła import węgla aż o 61 proc. Wzrost importu zanotowały też takie kraje, jak Hiszpania (o 31 proc.), Francja (16 proc.) czy Holandia (12 proc.).
– To dowód na to, że presja Komisji Europejskiej na zamykanie węglowych źródeł energii była przedwczesna. W przyszłości węgiel będzie miał problem z utrzymaniem swojej konkurencyjności, ale dziś pomaga zaspokoić rosnące zapotrzebowanie Europy na energię elektryczną – przekonuje Tomasz Rogala, szef Euracoal oraz prezes Polskiej Grupy Górniczej. W jego ocenie import czarnego paliwa w najbliższym czasie będzie się utrzymywał na wysokim poziomie. – Bez zwiększenia produkcji rodzimego węgla i przy rosnącym popycie na energię spadek importu nie jest możliwy – twierdzi Rogala. Na polskim rynku potwierdzają to dane z początku 2018 r., które wyraźnie pokazują, że zakupy zagranicznego surowca nie tylko się nie kurczą, ale wciąż rosną. Od stycznia do lutego – według ostatnich danych Eurostatu – wpłynęło do nas już 2,85 mln ton czarnego paliwa. To ponaddwukrotnie więcej niż w tym samym okresie 2017 r. Z tego 65 proc. sprowadziliśmy z Rosji.
Ambitne plany
Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach podtrzymał wcześniejsze zapowiedzi dotyczące krajowego wydobycia. – Wolumen węgla dla polskiej energetyki pozostanie na obecnym poziomie do 2030 r. Natomiast procentowo udział tego surowca w miksie energetycznym sięgnie 60 proc. To wyzwanie, któremu muszą sprostać spółki górnicze – podkreślał Tobiszowski.