Ostatnio na rynkach jest nerwowo. Czy jest to więc dobry czas, aby szukać bezpiecznych przystani – takich jak chociażby złoto, którego cena przebiła ostatnio poziom 1200 dolarów za uncję?
Część inwestorów ostatni ruch cen złota traktuje jako długo oczekiwane odbicie. Dla części jest to też jednak rozczarowanie. Faktycznie przez ostatnie tygodnie ceny złota poruszały się w okolicach 1200 dolarów za uncję. Tak naprawdę dopiero w ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z większym ruchem w górę. Wydaje się, że ten ruch wciąż jednak nie jest zbyt imponujący. Mówimy bowiem o rejonach 1220–1230 dolarów za uncję. Nie można więc stwierdzić, że doszło do wyraźnego odbicia, raczej jest to delikatne odreagowanie wcześniejszych spadków.
Skoro na rynkach panuje strach, to co powstrzymuje ceny złota przed większymi zwyżkami?
Winy upatrywałabym przede wszystkim w silnym dolarze. Można nawet powiedzieć, że dolar zastąpił złoto w roli bezpiecznej przystani. Magia dolara wciąż działa na inwestorów i w trudnych czasach uciekają oni w gotówkę, a nie w złoto. Proszę też pamiętać, że złoto jest traktowane także jako zabezpieczenie przed spadkiem wartości waluty, w tym m.in. dolara. Skoro więc spadek wartości dolara nie następuje, to też złoto aż tak bardzo nie kusi inwestorów.