Ta wartość obejmuje nominalne zużycie zarówno surowca wysokometanowego, jak i zaazotowanego, dlatego jest większa, niż podawana przez krajowe instytucje. Nie zmienia to faktu, że konsumpcja błękitnego paliwa znowu wzrosła, tym razem o 2,9 proc., i w związku z tym powtórnie zanotowaliśmy rekordowy popyt.
Warto przy okazji zauważyć, że w 1994 r. zużycie błękitnego paliwa było w Polsce o połowę, a w 2007 r. o jedną czwartą niższe niż obecnie.
Coraz słabszą pozycję nasz kraj ma za to pod względem wydobycia gazu. W ubiegłym roku pozyskaliśmy niespełna 4 mld m sześc. błękitnego paliwa, czyli o 1,5 proc. mniej niż w 2017 r. Systematyczny spadek wydobycia odnotowujemy już od 2013 r. Co gorsza, pierwszy raz od 2000 r. krajowa produkcja była na poziomie poniżej 4 mld m sześc. W UE więcej błękitnego paliwa od nas pozyskują z własnych złóż kolejno: Brytyjczycy, Holendrzy, Rumunii, Niemcy, Włosi i Duńczycy.
Pozyskiwany z krajowych złóż gaz niemal w całości jest wydobywany przez PGNiG. Niewielką produkcję realizuje ponadto PKN Orlen. PGNiG wydobywa też w Polsce ropę naftową. Ilości pozyskiwanego surowca są jednak na tyle małe, że nasz kraj nawet nie został ujęty w raporcie BP. Z drugiej strony, od 2013 r. rośnie nad Wisłą konsumpcja ropy. W ubiegłym roku sięgnęła 31,7 mln ton, co oznaczało wzrost o 3,5 proc. To oczywiście zasługa przede wszystkim krajowych rafinerii Orlenu i Lotosu w Płocku i Gdańsku.