Końcówka ubiegłego tygodnia przyniosła dość wyraźną przecenę na rynku ropy naftowej. Skąd ten ruch?
Faktycznie, końcówka tygodnia przyniosła przecenę i tym samym zanegowany został scenariusz zakładający odbicie cen na tym rynku. Oczywiście kluczowe znaczenie ma to, co dzieje się w geopolityce. Wcześniej liczono, że wpływ na rynki mogą mieć wydarzenia związane z Rezerwą Federalną. Jak się jednak okazało, nie miało to praktycznie żadnego znaczenia. W piątek natomiast Chiny zdecydowały o wprowadzeniu nowych taryf celnych.
Donald Trump oczywiście nie pozostał dłużny. Nowe chińskie taryfy celne mają też mocno uderzyć w amerykańską gospodarkę. Wystarczy wspomnieć o ropie naftowej. Stawka na ten surowiec rzędu 5 proc. to wydaje się być niedużo, jednak kiedy weźmiemy pod uwagę, że ropa naftowa ze Stanów Zjednoczonych jest zdecydowanie droższa w transporcie do Chin niż np. ropa z Arabii Saudyjskiej czy Rosji, to przestrzeń do spadku ceny w przypadku ropy WTI robi się zdecydowanie większa. Samo zaostrzenie sporu handlowego przekłada się też na oczekiwania dotyczące spowolnienia gospodarczego, co też ma wpływ na cenę ropy. Należy się więc spodziewać, że pozostanie ona pod presją.
Na początku tego tygodnia pojawiły się informacje, że rozmowy między Stanami Zjednoczonymi i Chinami nie zostały całkowicie zerwane. Czy to jest szansa na jakieś krótkoterminowe odreagowanie na ropie naftowej?
Patrząc na to, co działo się w ostatnich kilkunastu miesiącach, to nie sądzę. Wiele razy przecież pojawiały się informacje o planowanych rozmowach, natomiast brakuje konkretów. Nie ma żadnych informacji, czy te rozmowy faktycznie doszły do skutku. Poza tym warto zwrócić uwagę, że Chiny zaczynają coraz wyraźniej pokazywać, że wcale im nie zależy na osiągnięciu porozumienia handlowego. W przyszłym roku mamy wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych i być może Chinom zależy na tym, aby amerykańska gospodarka otrzymała dość mocny cios. Jeśli bowiem pojawią się poważniejsze problemy w amerykańskiej gospodarce, to wina spadnie na Donalda Trumpa, który może stracić część dotychczasowego poparcia.