Złoto może dojść nawet do 2000 dolarów za uncję

Przemysław Tychmanowicz w Parkiet TV rozmawiał z Michałem Stajniakiem, analitykiem X-Trade Brokers.

Publikacja: 31.03.2020 17:49

Złoto może dojść nawet do 2000 dolarów za uncję

Foto: parkiet.com

Wielokrotnie, kiedy spotykaliśmy się w Parkiet TV, mówiliśmy, że ropa naftowa porusza się w trendzie bocznym. Marzec przyniósł jednak prawdziwe trzęsienie ziemi na tym rynku. Cena ropy spadła w okolice 20 dolarów za baryłkę. Pytanie, czy ten ruch ma jeszcze uzasadnienie fundamentalne czy jest to już czysta spekulacja.

Absolutnie nie jest to spekulacja, zagrały fundamenty. Trzeba bowiem przypomnieć początek miesiąca, kiedy to spotkanie krajów OPEC+, które miało zdecydować o cięciu produkcji ropy, zakończyło się fiaskiem. Rosja nie chciała dodatkowych cięć produkcji, co spotkało się z reakcją Arabii Saudyjskiej, która zapowiedziała zwiększenie produkcji i eksportu. To miało zwiększyć podaż ropy nawet o 4 mln baryłek dziennie. W reakcji na to surowiec stracił ponad 20 proc. jednego dnia. W przypadku ropy WTI był to największy dzienny spadek w historii. Oczywiście problemem jest obecnie nie tylko podaż, ale też i popyt, który został bardzo mocno ograniczony. Zapotrzebowanie na ropę w związku z ograniczeniami, które są związane z koronawirusem, wyraźnie spadło. Pierwsze szacunki mówią, że popyt na ropę spadnie o 10 mln baryłek na dzień. Po raz pierwszy więc będziemy mieli do czynienia z tak dużą nadpodażą surowca na rynku i to jest w tym momencie wyceniane. Niewykluczone także, że cena ropy nadal będzie spadać.

Patrząc obecnie na rynek ropy, trudno szukać pozytywów. Na razie nie widać perspektyw na obniżenie podaży, a koronawirus nadal szaleje. Wygląda więc na to, że to faktycznie jeszcze nie koniec spadków.

Owszem, ale też trzeba pamiętać o tym, że wydobycie ropy naftowej też przecież kosztuje. Państwa takie jak Arabia Saudyjska czy też Rosja mają rezerwy gotówkowe, które pozwalają im nawet dopłacać do produkcji i przez to są w stanie wyeliminować niektórych graczy z rynku. Takim graczem są m.in. Stany Zjednoczone. Rosja i Arabia Saudyjska są w stanie zwiększać produkcję. Z drugiej strony popyt na ropę w związku z koronawirusem pozostaje ograniczony i to może spowodować dalszy spadek cen do nawet 15 dolarów za baryłkę. Kiedy jednak mówimy o koszcie wydobycia ropy naftowej, to warto zwrócić uwagę, że jest on różny w zależności od kraju i rodzaju ropy naftowej. W Rosji czy też Arabii te koszty mogą być nawet poniżej 10 dolarów za baryłkę. Kiedy jednak mowa jest o ropie łupkowej, to kwota ta przekracza 40 dolarów. W przypadku ropy meksykańskiej czy też kanadyjskiej ten koszt jest jeszcze większy. W pewnym momencie więc dojdziemy do punktu, w którym ze względu na nieopłacalność wydobycie ropy będzie wstrzymane. Z drugiej strony niskie ceny ropy mogą uaktywnić popyt, szczególnie z tych gospodarek, które w mniejszym stopniu zostały doświadczone przez koronawirusa bądź te, które zaczną odzyskiwać wigor. Takim przykładem mogą być Chiny.

Z jednej strony tania ropa to oczywiście problem producentów, ale czy paradoksalnie może to być też szansa dla gospodarek, które będą się podnosiły po kryzysie?

Zgadza się. Wystarczy przypomnieć sobie lata 2014– 2016, kiedy ropa kosztowała poniżej 30 dolarów za baryłkę, i kolejne lata 2017–2018, które to przyniosły spore ożywienie gospodarcze. Potwierdza to, że niektóre gospodarki mogą skorzystać na bardzo niskiej cenie ropy. Będzie natomiast to na pewno wyzwanie dla producentów ropy, chociaż takie kraje jak Arabia Saudyjska mają bardzo duże możliwości i przez kilka lat są w stanie przetrzymać niskie ceny. Gorzej wygląda sytuacja w przypadku takich krajów jak Wenezuela czy też Iran.

Marzec przyniósł również wiele ciekawych wydarzeń na rynku złota. Jest ono powszechnie uważane za bezpieczną przystań, ale patrząc na to, co się działo na rynku w ostatnich tygodniach, można odnieść wrażenie, że nie do końca spełniło ono swoją rolę.

Uważam, że złoto bardzo dobrze spełniło swoją rolę, być może nie bezpiecznej przystani, ale akumulacji kapitału. W momencie, w którym kapitał był potrzebny na rynku, inwestorzy zaczęli wyprzedawać złoto, tak aby przerzucić go w inne miejsca. Kapitał był potrzebny przede wszystkim na rynku akcji, gdzie trzeba było pokrywać straty i wezwania do uzupełnienia depozytów. Złoto stało się więc źródłem kapitału. Tego typu sytuacje zdarzają się bardzo rzadko, ale kiedy popatrzymy na 2008 r., widać pewne analogie. Mieliśmy wtedy kryzys, obniżki stóp procentowych, natomiast złoto niemal przez cały rok traciło na wartości. Dopiero kiedy Rezerwa Federalna zdecydowała się na przedstawienie nowego narzędzia polityki pieniężnej w postaci skupu aktywów, doszło do odbicia na rynku złota. Skończyło się ono kilka lat później, kiedy cena złota zbliżyła się do 2000 dolarów za uncję.

Teraz Rezerwa Federalna znowu wkroczyła do akcji...

Zgadza się. Mamy cięcie stóp procentowych, nieograniczony program QE i to w przyszłości powinno skutkować wzrostem cen aktywów, które nie generują stałych przychodów, tak jak jest to chociażby w przypadku obligacji. Na rynku jest praktycznie nieograniczona ilość gotówki, a to powinno przełożyć się na wzrost cen złota. Myślę, że poziom 2000 dolarów za uncję to wcale nie jest science fiction. Raczej nie jest to kwestia miesięcy, bardziej dwóch–trzech lat, ale jest to jak najbardziej realny scenariusz.

A co z innymi metalami szlachetnymi?

Myślę, że w dłuższym terminie również i one powinny zyskiwać na wartości. Tąpnięcie na metalach szlachetnych, takich jak platyna, srebro czy też pallad, było mocniejsze, bo i te rynki są zdecydowanie mniej płynne. Dodatkowo duża część popytu ma tam charakter przemysłowy, więc i ten czynnik odegrał istotną rolę. Trzeba jednak też pamiętać, że mamy do czynienia z zamknięciem gospodarek, ale również i zamykaniem kopalń. To też wskazuje, że metali szlachetnych będzie mniej na rynku. Skorzysta na tym w pierwszej kolejności złoto. Kiedy jednak odbije też popyt na inne metale w związku z „otwieraniem" gospodarek, to wtedy również możemy być świadkami silnego odbicia. PRT

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc