W ramach porządkowania aktywów zagranicznych zdecydowaliście się sprzedać dwie kopalnie: Franke w Chile oraz Carlota w Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym roku wyprodukowały one odpowiednio 12,5 tys. i 5 tys. ton miedzi, a cała grupa KGHM ponad 700 tys. Wysłaliście tzw. teasery potencjalnym inwestorom – czy takie małe zakłady znajdą kupców?
Wszystkie przedsiębiorstwa w naszej branży dokonują okresowych przeglądów portfela aktywów, by ten spełniał założone optymalne kryteria. Tymi kryteriami mogą być wielkość, położenie, rodzaj wydobywanych metali itd. Nasz zarząd również dokonał przeglądu – uznaliśmy, że część kopalń nie jest strategiczna, przyszłościowa czy adekwatna. Równolegle opracowaliśmy procedury zbywania tego typu aktywów. Rozpoznaliśmy rynek inwestorski oraz czekaliśmy na odpowiedni moment, by wyjść z ofertą.
Wydaje się, że dziś jest odpowiedni czas na optymalizację portfela. Rozpoczęliśmy więc działania zmierzające do sprzedaży dwóch mniejszych kopalń. One są już u kresu swojego życia, ich wielkość nie przystaje do skali naszej grupy – mała kopalnia nierzadko potrzebuje poświęcenia jej tyle samo uwagi co duża, a jej wkład w produkcję grupy jest niewielki – więc jest to nieefektywne. Dla mniejszych przedsiębiorców aktywa o takiej małej skali mogą jak najbardziej być atrakcyjne.
KGHM International to jeszcze kopalnia Robinson w USA (z produkcją 47 tys. ton w 2020 r.) oraz Zagłębie Sudbury w Kanadzie (2,1 tys. ton). Jakie są plany wobec tych aktywów?
W ramach przeglądu i oceny wszystkich zagranicznych aktywów KGHM podjęto decyzję o pozostawieniu kopalni Robinson w naszym portfelu. Jest to część aktywów generująca stabilną produkcję, z dużymi perspektywami rozwoju i zamierzamy ten potencjał w pełni wykorzystać.