Tempo wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw, bardzo zmienne przez cały 2022 r., w grudniu znów mocno zaskoczyło ekonomistów. Przeciętna płaca w firmach zatrudniających co najmniej dziesięć osób zwiększyła się o 10,3 proc. rok do roku, najmniej od stycznia, po 13,9 proc. w listopadzie. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się wprawdzie, że w grudniu wzrost płac będzie nieco wolniejszy, choćby ze względu na to, że pracodawcy szykowali się na dużą podwyżkę płacy minimalnej od stycznia, ale tak niskiego wyniku nie zakładał nikt.
Niespodzianka to efekt tego, że tym razem wyjątkowo skromne były premie, które w okresie okołoświątecznym tradycyjnie otrzymuje wielu pracowników. W grudniu przeciętne wynagrodzenie (uwzględniające premie) wyniosło niemal 7330 zł brutto, o 470 zł więcej niż w listopadzie. Tymczasem rok wcześniej w tym okresie średnia płaca podskoczyła o ponad 620 zł pomimo niższego poziomu wyjściowego i niższej inflacji. Efekt jest taki, że choć w grudniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw pierwszy raz w historii przebiło 7000 zł brutto, to jego siła nabywcza zmalała rok do roku o ponad 5 proc., najbardziej w tym stuleciu.
– Spodziewaliśmy się, że premie, nagrody i inne benefity na koniec roku okażą się wyjątkowo duże, gdyż pracodawcy będą chcieli zrekompensować pracownikom wysoką inflację – przyznaje Karol Pogorzelski, ekonomista z Banku Pekao. To, że tak się nie stało, traktuje jako sygnał, że firmy reagują na pogorszenie koniunktury skromniejszymi podwyżkami płac.
W obraz ochłodzenia na rynku pracy wpisuje się też osłabienie zapotrzebowania na pracowników widoczne w danych. Przeciętne zatrudnienie (przeliczone na pełne etaty) w sektorze przedsiębiorstw zmalało w grudniu o ponad 2 tys. etatów, przy czym w samym przemyśle przetwórczym o ponad 8 tys.
Większość ekonomistów uważa jednak, że hamowanie wzrostu płac będzie stopniowe i co najmniej przez pierwszych kilka miesięcy 2023 r. będzie on wyższy niż w grudniu ub.r.