W ostatnich dniach na rynkach, szczególnie amerykańskim, obserwujemy wysoką zmienność. Z czego ona wynika?
Na rynku amerykańskim dość wyraźnie rosną obawy o spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego i to jest chyba czynnik, którego jeszcze na początku roku inwestorzy nie brali pod uwagę. Uważamy, że trzy główne ryzyka, jakie analizują amerykańscy inwestorzy, to kondycja konsumenta, rentowność spółek oraz kwestie związane z geopolityką i ich wpływ na giełdę. Na chwilę obecną sezon wyników należy uznać za rozczarowanie. Jeśli spojrzymy na suchą statystykę, nie wygląda to jeszcze tak źle. Około 55 proc. spółek z indeksu S&P 500 zaprezentowało wyniki za I kwartał 2022 r., firmy generalnie pokonały niskie oczekiwania. Wzrost wyniku netto na akcję wyniósł 9 proc. rok do roku w porównaniu z oczekiwanymi przed sezonem wyników 5 proc. Natomiast mieliśmy szereg rozczarowań, jeśli chodzi o liderów hossy ostatnich lat – takich jak Netflix, Alphabet czy Amazon. Jeśli dołożymy do tego rozczarowujący odczyt PKB za I kwartał i rosnące oczekiwania dotyczące stóp procentowych, mamy odpowiedź, dlaczego sektor technologiczny, a tym samym również cała giełda, znajdują się pod presją.
Rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich przekroczyły w czwartek 3 proc. Rynek obawia się jednak wyższego tempa podwyżek stóp w USA?
Obawy te nie są jeszcze bardzo poważne, a rynek dość efektywnie dostosowuje się do nowego otoczenia, bez panicznych wyprzedaży, chociaż przy zwiększonej zmienności. Naszym zdaniem obecna trajektoria podnoszenia stóp zakłada jeszcze jedną podwyżkę o 50 pkt proc. na czerwcowym posiedzeniu oraz cztery podwyżki o 25 pkt proc. na czterech posiedzeniach w drugiej połowie roku. Fed dość konsekwentnie zarządza oczekiwaniami inflacyjnymi poprzez interwencje słowne, zarządzanie tempem skupu aktywów oraz stopą procentową.
Nadal obserwujemy przecenę akcji i obligacji. Trudno wskazać aktywo, które zyskuje na wartości, nie mówiąc już o zabezpieczeniu przed inflacją. Jak długo taka sytuacja może się utrzymać?