Na rynkach jest nadal bardzo nerwowo. Ostatni tydzień upływał raczej na grze do jednej bramki – po decyzjach Fedu i Chin rynki parły do góry i przewagę miał kolor zielony. Warszawa marząca o wzrostach dobrze ten czas wykorzystała. WIG20 w piątek zyskał 0,7 proc. i coraz częściej zaczął spoglądać w kierunku 2400 pkt. Średnie spółki dodały do wyniku z czwartku 0,5 proc., a małe 0,4 proc. Działo się to przy nadal wysokich obrotach, które wprawdzie spadły o 840 mln zł, ale nadal przekraczały 1,223 mld zł. „Układ techniczny na wykresie tygodniowym WIG20 sygnalizuje, iż również teraz rynek ma szansę na zagranie podobnego scenariusza, w którym zakończony właśnie tydzień stanie się punktem przesilenia w letniej korekcie. Kupujących wspiera fakt, iż odbicie pojawiło się na linii trendu hossy, którą podaży udało się naruszyć, ale czego nie wykorzystali sprzedający do poszerzenia przeceny. Nie ma jednak wątpliwości, iż odbicie zostało zbudowane na czynnikach zewnętrznych, jak najlepszy tydzień rynków chińskich od lat i wzrost cen surowców. Korelacje uzależniają rynek w Warszawie od nastrojów na świecie, ale w tym wypadku warto pamiętać o fakcie, iż rynki bazowe wejdą za chwilę w IV kwartał, który historycznie był okresem pozycjonowania się pod wzrostową końcówkę roku” – pisał po sesji Adam Stańczak z DM BOŚ.
Piątek to kolejny dzień rekordów, na przykłada w RFN i USA. DAX zyskał przed weekendem 1,2 proc. Jego nowy rekord to już 19491,93 pkt. CAC 40 dodał 0,6 proc. FTSE 250 też nie dawał za wygraną i zyskał 1,1 proc. Ale to wszystko działo się przed zakończeniem sesji w USA. Ta wypadła niejednoznacznie. Dow Jones Industrial i Composite notowały rekordy i kończyły sesję wzrostami, ale już S&P 500 i Nasdaq Composite nie notowały nowych maksimów i na koniec dnia nie wyszły ponad kreskę. Ale spadki nie były duże – pierwszy ze wskaźników opadł o 0,1 proc., drugi o 0,4 proc.
Po zapowiedziach stymulacji gospodarczej w Chinach hossa nabiera tempa. Shanghai Composite ma nowy rekord roczny i zyskuje ponad 6,8 proc. Hang Seng idzie w górę o 3,1 proc. Tymczasem w Tokio Nikkei 225 spada o 4,8 proc. Wpływ na rynki mają m.in. zmiany na scenie politycznej w Japonii i wydarzenia na Bliskim Wschodzie.
Dzisiaj czekamy na wstępne dane o inflacji za wrzesień.
Euforia w Chinach, strach w Japonii
Kamil Cisowski, DI Xelion
Europejskie indeksy rozpoczęły piątkową sesję na niewielkich plusach i w większości dość szybko zaczęły je powiększać, korzystając z nasilającej się euforii na parkietach chińskich, która daje nadzieję na wsparcie także części kluczowych europejskich przedsiębiorstw – za świadectwo skali tych oczekiwań niech wystarczy informacja, że wycena majątku Bernarda Arnault wzrosła w czwartek w ciągu jednego dnia więcej niż jakiegokolwiek innego człowiek a w historii tego typu analiz (17 mld USD). W piątek CAC 40 oddało palmę pierwszeństwa pośród głównych indeksów kontynentu DAX-owi, który rósł o 1,22% na fali sześcioprocentowych zwyżek spółek chemicznych (Brenntag, BASF) i Infineona. Najsłabiej zachowujący się IBEX zyskał 0,12%. Sierpniowe bazowe PCE z USA (preferowana miara inflacyjna Fedu) wzrosło o 0,1% m./m., minimalnie mniej od oczekiwań, co przełożyło się na lekkie odbicie dynamiki rocznej z 2,6% r./r. do 2,7% r./r. Dla głównego wskaźnika PCE spadła ona z 2,5% r./r. do 2,2% r./r., znajdując się już o włos od celu FOMC. Wrześniowa inflacja CPI w Hiszpanii spadła wstępnie z 2,3% r./r. do 1,5% r./r., a we Francji z 1,8% r./r. do 1,2% r./r. Wojna ze wzrostem cen w głównych gospodarkach świata wydaje się wygrana.