Wpływy podatkowe w przyszłorocznym budżecie państwa mają wynieść ok. 369 mld zł. To o 5,3 proc. więcej niż w recesyjnym 2020 roku, jednak tylko o 0,3 proc. więcej niż 2019 r. – wynika z projektów ustaw budżetowych na ten i przyszły rok. To pokazuje, jak wielką wyrwę w dochodach państwa spowoduje pandemiczny kryzys.
Także w relacji do wartości PKB wpływy z podatków nie odbudują się do poziomów sprzed pandemii. W 2019 r. było to bowiem 16,2 proc. PKB, w 2020 r. wskaźnik ten ma spaść do 15,7 proc., a w 2021 r. – do 15,6 proc.
Powrót luki VAT
Największym problemem – jak wynika z budżetowych projektów – może być VAT. Wpływy w 2021 r. mają tu wynieść 181 mld zł, czyli mniej więcej tyle, ile w 2019 r. Ale będzie to stanowić 7,7 proc. PKB, a w 2019 r. było to 8 proc. PKB. – VAT zmniejszy się nie tylko w relacji do PKB, ale też w relacji do szeroko pojętej bazy podatkowej z ok. 10,6 do 10 proc. – szacuje Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji FOR. – Oznacza to, że pogorszy się ściągalność tego podatku. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, zawsze tak się dzieje w sytuacjach kryzysowych. Zresztą od dawna w FOR podkreślaliśmy, że chociaż rząd przypisuje sobie wszystkie zasługi, jeśli chodzi o uszczelnienie systemu podatkowego, to tak naprawdę to tylko po części był to efekt działań rządu, a po części – dobrej koniunktury. Teraz mamy tego potwierdzenie – zaznacza Łaszek.
– Luka w VAT ponownie wzrośnie – ocenia też Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. – Do ok. 17 proc. potencjalnych wpływów z 12 proc. w 2019 r. Stopień wykonywania obowiązków podatkowych jest zawsze wyraźnie niższy w okresie dekoniunktury niż podczas boomu – wyjaśnia.
Płaca pod stołem?
Ciekawe, że o ile raczej nikt nie spodziewa się powrotu mafii VAT-owskich i wyłudzeń tego podatku na ogromną skalę przez zorganizowane grupy przestępcze, o tyle rozrosnąć się może zwykła szara strefa np. w zakresie ukrywania dochodów czy unikania opodatkowania.